Finlandia na inaugurację ME 2017 pokonała w tie-breaku Estonię, przez co wydawało się, że sprawi spore problemy Polakom. Tak się jednak nie stało i poza pierwszym trudniejszym setem, w którym podopieczni Tuomas Sammelvuo mieli inicjatywę po swojej stronie, w kolejnych partiach zmuszeni byli już do gonienia wyniku.
Suomi mieli spore problemy z przyjęciem zagrywki, ale za to lepiej blokowali od Biało-Czerwonych. Szkoleniowiec Finów nie był jednak zadowolony z postawy siatkarzy. Przyznał, że drużyna popełniała błędy, których zwykle nie robi. Z drugiej strony cieszył się, że zespół pokazał, że jest w stanie walczyć z każdym, bez względu na to, kto stoi po drugiej stronie siatki.
Sami Polacy po tym meczu chwalili przede wszystkim Eemiego Tervaporttiego, który gra szybko i kombinacyjnie. Rozgrywający po ME dołączy do Espadonu Szczecin.
Serbowie wydają się być jednak poza zasięgiem Finów. Choć skoro ci pokonali Estonię, która mocno dała się im we znaki, to logicznym byłoby, gdyby drużynę Nikoli Grbicia czekała kolejna trudna przeprawa. Trudno jednak się spodziewać, by drużyna tego formatu nie wyciągnęła wniosków.
Spotkanie z Estończykami zaczęli nieco innym składem niż to na PGE Narodowym z Polakami. Nie potrzeba jednak było dużo czasu, by na boisku pojawili się Drazen Luburić i Srećko Lisinac.
Wygrana Serbów będzie oznaczała, że Polacy do meczu z Estończykami przystąpią z myślą, że już mają awans do barażów. Wynik zadecyduje wyłącznie o tym, z którego miejsca.
Grupa A
Serbia - Finlandia / 28.08.2017, godz. 17:30, Ergo Arena w Gdańsku
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Z Finami zagraliśmy mądrze