Spośród dziesięciu pierwszych akcji piątego seta Polki wygrały osiem. Z czternastu kolejnych - zaledwie jedną. Wszyscy, którzy widzieli ten fragment na własne oczy na Torwarze, zadawali sobie pytanie, jak to w ogóle było możliwe.
- Ja zmieniałam strony w tie-breaku i byłam w dużej euforii. Widziałam już, jak przygotowujemy się do niedzielnego meczu z Serbkami. Wierzyłam, że to będzie dobry dzień, zwyciężymy po dobrej walce i będziemy cieszyć się z przynajmniej awansu do turnieju barażowego - opowiadała Aleksandra Krzos.
Libero reprezentacji Polski jest zdania, że Czeszki w kluczowych momentach meczu miały przewagę pod kątem psychicznym.
- Bardzo falowała ta gra, zarówno nasza, jak i przeciwniczek. W takich momentach dużo zależy od koncentracji. Gdy wygrywa się pierwszego seta wysoko, trudno wyjść na drugiego zmotywowanym. Myślę, że w 90 procentach to rozstrzygało się w głowach. Pierwsza połowa tie-breaka należała do nas, a Czeszki nie potrafiły zrobić nic. Druga część należała do nich, zaś my stanęłyśmy, jakbyśmy nie miały pomysłu co zrobić - tłumaczyła zawodniczka Chemika Police.
ZOBACZ WIDEO Juventus Turyn wygrał przed finałem Ligi Mistrzów - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Porażka z reprezentacją Czech nie zamyka jeszcze całkowicie Biało-Czerwonym drogi na mistrzostwa świata w Japonii, ale aby zachować szansę na występ na mundialu, w niedzielę Polki muszą pokonać faworyzowane Serbki.
- Mamy świadomość, że jest jeszcze szansa, ale musimy się zastanowić nad tym, co się stało. Potrzebujemy czasu, by to sobie przeanalizować i się z tego podnieść - skomentowała Krzos.
Mecz Polska - Serbia zakończy turniej kwalifikacyjny grupy B w Warszawie. Jego początek w niedzielę o 20:30.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)