Decydujący mecz o brąz rozpoczął się od uroczystego pożegnania trenera Andrzeja Kowala, który wraz ze spotkaniem kończył swoją współpracę z Asseco Resovią. Na tym sentymenty w kierunku rzeszowian się skończyły bowiem to Jastrzębianie początkowo narzucili swój rytm gry wyłączając z ofensywy Thibault Rossarda dwoma blokami z rzędu (3:1).
Mocno poturbowani kontuzjami podkarpaccy zawodnicy długo nie mogli postawić żadnego oporu poprawnie prezentującym się przyjezdnym ze Śląska (9:14). Występując z młodym rozgrywającym Marcinem Karakułą na pozycji libero, pierwsze punkty w serii zdobyli przy serwisie Piotra Nowakowskiego (15:15) co okazało się punktem kulminacyjnym partii.
Z impasu Jastrzębski wyciągnął dopiero Maciej Muzaj efektownym atakiem z prawego skrzydła (16:15), jednak nie pozwoliło to podopiecznym Marka Lebedewa wrócić do kontroli nad setem. Podczas gdy po stronie Pasów w ofensywie szalał Marko Ivović, jastrzębianie pogrążali się błędami własnymi, a Serb dokładając punktową zagrywkę zakończył partię 26:24.
Podbudowani wygraną partii inauguracyjnej rzeszowianie mocno otworzyli również drugiego seta (6:3). Mądre ustawianie bloku przez gospodarzy pod atakującego Jastrzębskiego, pozwoliło na szybkie wyłączenie z gry prawego skrzydła (12:7) i zmusiło Lebedewa do szybkiej interwencji. Wprowadził on do gry w miejsce Muzaja Patryka Strzeżka. 28-latek okazał się wartością dodaną przede wszystkim w polu serwisowym Pomarańczowych, gdyż to właśnie przy jego zagrywkach przyjezdni zdołali złapać kontakt z gospodarzami (10:12). Jak się szybko okazało był to jedyny moment walki w drugim secie, ponieważ wraz z zejściem Strzeżka z linii 9. metra Jastrzębianie złożyli broń i stanowili jedynie tło dla Asseco Resovii. Rzeszowianie pewnie wygrali 25:17.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: wielkie emocje i 6 goli w półfinale [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
10-minutowa przerwa pozwoliła złapać oddech jastrzębianom, przede wszystkim Maciejowi Muzajowi, który wraz z trzecią partią wrócił na boisko. Najpierw 23-latek dał sygnał zespołowi do walki swoimi zagrywkami (3:1), a następnie skutecznymi atakami na kontrze z wysokich piłek. Asseco Resovia będąc bezbronna w stosunku do potężnych zbić Salvadora Hidalgo Olivy (6:13), próbowała ratować się blokiem oraz grą przez środek siatki. Pozwoliło to na zbliżenie się na dwa oczka (16:18), lecz nie wybiło to przyjezdnych z rytmu. Jastrzębianie wykańczając kontrę za kontrą wygrali partię 25:21.
W kolejnej odsłonie emocje opadły, a obie ekipy zaczęły prowadzić równorzędną walkę. Dopiero po przekroczeniu 10 punktu Asseco Resovia zaczęłą wysuwać się na pierwszy plan za sprawą najpierw dobrych reakcji Nowakowskiego na siatce, a następnie kończących ataków Rossarda (16:13). Jednakże Pasy nie zdołały utrzymać inicjatywy po swojej stronie. Ekspresowo Lukas Kampa zagrywając w strefy bronione przez Marcina Karakułę oraz Michała Marszałka wyprowadził swoją drużynę z powrotem na prowadzenie (18:16). Wypracowaną przewagę Jastrzębski Węgiel przełożył na decydującą fazę seta, jednakże podopieczni Lebedewa mając przewagę 24:21 nie od razu zdołali wykończyć Asseco Resovię. Skutecznie przeszkodził im w tym Marko Ivović kapitalną serią zagrywek (25:24). Akcję na remis w meczu wykończył Grzegorz Kosok wykorzystując nadarzającą się okazję przy przechodzącej piłce (28:26).
Z racji wygranej 3:1 na własnym terenie, wynik 2:2 dał jastrzębianom upragniony brąz tegorocznego sezonu PlusLigi, stąd tie-break był jedynie formalnością. Bez większych problemów wygrali ją Pomarańczowi 15:9.
II mecz o 3. miejsce w PlusLidze:
Asseco Resovia Rzeszów - Jastrzębski Węgiel 2:3 (26:24, 25:17, 21:25, 26:28, 9:15)
Asseco Resovia Rzeszów: Tichacek, Rossard, Możdżonek, Nowakowski, Jaeschke, Ivović, Karakuła (libero) oraz Lemański, Marszałek (libero).
Jastrzębski Węgiel: Oliva, Muzaj, Kosok, Boruch, Kampa, Schwarz, Popiwczak (libero) oraz Sobala, Strzeżek, DeRocco, Gil, Bachmatiuk.
MVP: Salvador Hidalgo Oliva (Jastrzębski Węgiel).
W pierwszym meczu: 3-1 dla Jastrzębskiego Węgla.
[event_poll=75439]
i "geniusz" Kowali i Górskich przez ostatnie 2 sezony został obnażony...
szkoda, że szef wszystkich szefów, pan Góral, nie interweniował...
prognozuję połowę pustej hali na Czytaj całość
Oglądając teraz finał i przed chwilą mecz o trzecie miejsce, jednego nigdy nie zaaprobuję - gwizdów kibiców w momencie wykonywania zagrywki...