- Marzy mi się któraś z polskich drużyn, nie chciałbym za to trafić na Biełgorod ze względu na daleką i kosztowną podróż - mówił przed losowaniem Sebastian Świderski w "Przeglądzie Sportowym".
Jego marzenie się nie spełniło, obie pozostałe polskie drużyny są w innej części drabinki, a ZAKSA Kędzierzyn-Koźle trafiła w losowaniu w pierwszej rundzie play-off właśnie na Biełogorie Biełgorod.
Jednak to nie był koniec złych wiadomości tego dnia dla mistrzów Polski. Jeżeli pokonają ekipę z Biełgorodu, to w rundzie ćwierćfinałowej trafiają na zwycięzcę rywalizacji Zenitu Kazań z Knack Roeselare. Zenit to nie tylko mistrz kraju, ale najpotężniejsza drużyna Europy, która wygrała rozgrywki Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie i jest bezdyskusyjnym faworytem i tym razem. Pokazała to już faza grupowa, w której podopieczni trenera Władimira Alekny oddali zaledwie jednego seta w sześciu spotkaniach.
- Wszystko wskazuje na to, że jeśli wyeliminujemy Biełgorod, następnym naszym rywalem będzie drużyna z Kazania, która jest absolutnym dominatorem w Europie - ocenił Świderski. - Można powiedzieć, że gorzej być nie mogło. Jednak nie będziemy rozdzierać szat i płakać. Jeśli chce się zagrać w finale, należy pokonywać najlepszych. Trzeba więc zakasać rękawy i walczyć.
Prezes ZAKSY dodał, że jest możliwość, że na mecze fazy play-off Ligi Mistrzów do zespołu wróci zmagający się z kontuzją Kevin Tillie, który jest bardzo ważnym ogniwem drużyny. - Kevin zdecydował się pójść na operację dopiero po zakończeniu sezonu. Chce nam pomóc jeszcze w tym sezonie. Podziwiam go za hart i dziękuję za tę decyzję.
ZOBACZ WIDEO: Nowa dyscyplina na igrzyskach olimpijskich? "To będzie spektakularne!"