ONICO AZS Politechnika Warszawska za wszelką cenę chciała wyrównać rachunki z AZS-em Częstochowa. Warszawiacy to jedna z trzech drużyn, która w tym sezonie zanotowała porażkę w starciu z częstochowskim zespołem. W dodatku Inżynierowie ulegli w Torwarze. Do Częstochowy siatkarze AZS PW jechali z jasnym celem: zdobyciem kompletu punktów.
- Cieszymy się z tego, ponieważ naprawdę w ostatnim tygodniu i dwa tygodnie temu graliśmy rewelacyjnie. Z kolei w ubiegły poniedziałek zagraliśmy słabo. Nie będę ukrywał, że to był zły mecz. Niemniej liczą się trzy punkty i to jest w tym momencie najważniejsze. Liga jest długa i liczy się każdy najmniejszy punkt - przyznał trener warszawskiego zespołu, Jakub Bednaruk.
Problemem dla ONICO AZS Politechniki Warszawskiej była też smętna atmosfera panująca w częstochowskiej hali. Mecz odbywał się w absolutnej ciszy, co w Częstochowie jest już stałym obrazkiem towarzyszącym spotkaniom PlusLigi. - Łatwo się gra, kiedy w hali jest sześć tysięcy kibiców i wszystko się udaje. Inaczej sytuacja wygląda, kiedy w hali jest cicho, kibice nie wywołują żadnych emocji. Ponadto dochodzi presja, że ten mecz trzeba wygrać, a nie wszystkie zagrania się udają Niestety w hali w Częstochowie słychać nawet własne myśli. Sztuką jest wygrać takie spotkanie - ocenił Bednaruk.
- Zawsze z częstochowską drużyną się męczymy. W pierwszym meczu chyba trochę zlekceważyliśmy przeciwników. Uwierzyliśmy za bardzo w swoją wielkość. Teraz byliśmy bardzo skupieni na tym meczu. Przez cały tydzień powtarzałem zawodnikom, że to będzie naprawdę bardzo brzydkie spotkanie i takie ono rzeczywiście było. Jednak chodziło o to, żeby zdobyć trzy punkty i udało się nam to zrobić - dodał Bednaruk.
Zobacz wideo: Żona Piotra Żyły: popłakałam się z radości, nie umiem tego opisać słowami