Asseco Resovia - MKS: tym razem bez niespodzianki. Komplet punktów zostaje w Rzeszowie

WP SportoweFakty / Daria Doległo
WP SportoweFakty / Daria Doległo

Do trzech razy sztuka. Choć zawodnicy Asseco Resovii nie mają dobrych wspomnień ze starć z drużynami dołu tabeli we własnej hali, w końcu udało im się wygrać za trzy punkty, 3:0. Ekipą, która zmuszona była uznać wyższość Pasów był MKS Będzin.

Na papierze, faworytem środowego starcia PlusLigi w hali Podpromie byli gospodarze, jednakże historia tegorocznych spotkań wicemistrzów Polski zapowiadała emocje. Jak się okazało, tym razem rzeszowianie oszczędzili swoich kibiców i zgodnie z planem wygrali rywalizację za trzy punkty.

Zarówno pierwszy set, jak i drugi miał podobny przebieg. Od samego początku do końca boiskowe wydarzenia kontrolowali podopieczni Andrzeja Kowala, którzy małymi seriami sukcesywnie powiększali swoją przewagę nad rywalem. Co ciekawe najczęściej punktującym po stronie Pasów był Bartłomiej Lemański. 20-latek mając w partii inauguracyjnej 100 proc. skuteczności w ataku, skończył 4 piłki w ataku i dodatkowo raz bezpośrednio posłał asa serwisowego. Równie często co Lemański, punktował Rafael Rodrigues Araujo lecz jego wysiłki na nic się nie zdały. Ostatecznie choć obie ekipy regularnie popełniały błędy, to drużynę MKS-u one pogrążyły (20:25).

W kolejnej odsłonie problemy pod postacią własnych pomyłek nie opuściły ekipy przyjezdnej, co gorsza pogłębiły się. Mimo tego, że Asseco Resovia również nie pozostawała dłużna rywalowi i sama marnowała przechodzące piłki, będzinianie nie potrafili wykorzystać mankamentów gospodarzy (7:2). Stąd drugi set znów był podyktowany przez rzeszowian, którzy rozstrzelali przeciwników zagrywką, a interwencje Stelio DeRocco i wprowadzenie na boisko takich graczy jak Łukasz Kozub, Dawid Woch czy Kyle Russell nie zdołały zaradzić problemowi (25:18).

10-minutowa przerwa nie pomogła przyjezdnym w zebraniu sił na trzecią odsłonę. Podobnie jak poprzednie dwie, tak i trzecią część meczu będzinianie rozpoczęli gubiąc rytm gry. Dało to okazję Asseco Resovii do niesztampowych zagrań, takich jak atak rozgrywającego Fabiana Drzyzgi. To właśnie przy zagrywkach 26-latka, gospodarze wypracowali przewagę pozwalającą na spokojne zakończenie seta (16:10).

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa

Moment osiągnięcia sześciopunktowej różnicy na korzyść Pasów, był sygnałem dla obu szkoleniowców do wypróbowania pozostałych swoich zawodników. Zarówno Stelio Derocco, jak i Andrzej Kowal dali pograć siatkarzom, którzy rzadko dostają okazję zaprezentowania się na boisku.

Ostatnie słowo w meczu należało do Bartłomieja Lemańskiego, który w ostatniej akcji meczu efektownie skończył na czystej siatce. Łącznie środkowy 12 razy zapunktował, 9 zagrywką, 2 serwisem oraz 1 raz blokiem. Został wyróżniony statuetką MVP zawodów.
[event_poll=71158]
Asseco Resovia Rzeszów - MKS Będzin 3:0 (25:20, 25:18, 25:17)

Asseco Resovia: Drzyzga, Nowakowski, Perrin, Schmitt, Lemański, Rossard, Wojtaszek (libero) oraz Możdżonek, Masłowski.

MKS: Waliński, Ratajczak, Seif, Peszko, Rejno, Araujo, Potera (libero) oraz Russell, Piotrowski, Stysiał, Kozub, Woch.

MVP: Bartłomiej Lemański (Asseco Resovia Rzeszów).

Źródło artykułu: