Mecz pomiędzy AZS-em Częstochowa i PGE Skrą Bełchatów zaczął się od sensacyjnej wygranej gospodarzy w pierwszym secie. Było to jednak wszystko, co częstochowianie zdołali wywalczyć w potyczce z bełchatowianami. W kolejnych trzech partiach zespół prowadzony przez Philippe'a Blaina nie dała rywalom żadnych szans i pewnie wygrała za trzy punkty.
- Myślę, że gdyby AZS na przestrzeni całego sezonu prezentował taki poziom jak w pierwszym secie to na pewno byłby wyżej w tabeli i miał więcej punktów na koncie. Jednak nas nic nie usprawiedliwia, ponieważ nawet gdy rywal jest dobrze dysponowany, musimy sobie radzić w takich sytuacjach. Z drugiej strony nie trzeba też dramatyzować, że straciliśmy tego seta, ponieważ najważniejsze są trzy punkty, które dopisaliśmy do swojego konta - ocenił Artur Szalpuk, który był liderem PGE Skry.
Bełchatowianie do tej potyczki przystąpili z chęcią rehabilitacji po przegranej w Lidze Mistrzów z SCM U Craiova. - Po przegranym meczu w Lidze Mistrzów nic się między nami nie zmieniło. Naprawdę na boisku wspieramy się nawzajem. Nie ma jakiś negatywnych, niepotrzebnych zachowań - przyznał Szalpuk.
- My zagraliśmy słabo w Rumunii, z kolei gospodarze rozegrali jedno z lepszych spotkań w tym sezonie, a może i na przestrzeni dwóch ostatnich lat. Oczywiście to nas w żaden sposób nie usprawiedliwia. Nie chcę ich obrażać ani niczego ujmować, ale uważam że po prostu personalnie mamy lepszy skład i potencjał, niż zespół z Rumunii. Takie mecze powinniśmy wygrywać - zakończył przyjmujący PGE Skry i reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO Witold Bańka: sukces Stocha i Kota to zasługa Horngachera (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}