Głód rywalizacji w Lidze Mistrzów uwidocznił się w postawie kędzierzynian, wracających do tego turnieju po trzech latach przerwy, już w pierwszych minutach pojedynku. Jeszcze kibice dobrze nie zdążyli zasiąść na swoich miejscach, a ZAKSA wygrywała 8:2. Wypracowanie tak pokaźnej zaliczki umożliwiły im seria kąśliwych zagrywek Łukasza Wiśniewskiego oraz doskonała współpraca na linii blok-obrona.
Ten drugi czynnik pozwalał na regularne wyprowadzanie kontr, w których nie mylił się Kevin Tillie. Mistrzowie Polski zneutralizowali ofensywny potencjał atakującego Istanbulu BBSK Antonina Rouziera, a przyjmującemu Tomislavovi Coskovicowi kompletnie odebrali ochotę do gry w siatkówkę. Wypracowaną na początku inauguracyjnej odsłony zaliczkę najpierw spokojnie kontrolowali, a w końcówce znacząco powiększyli. Dzięki potężnym serwisom Dawida Konarskiego i atakom z krótkiej Mateusza Bieńka ostatecznie zwyciężyli aż 25:12.
Tak wysoki triumf wprowadził w szeregi kędzierzyńskiej ekipy lekkie rozprężenie. Ich kłopoty z przyjęciem kilku szybujących zagrywek Nicolasa Le Goffa, po których goście odjechali na 5:1, nie zwiastowały jeszcze dużych problemów w dalszej części drugiej partii. Te jednak nadeszły, ponieważ wigor odzyskali Rouzier i Nicolas Marechal, a wyraźny kryzys w ataku dopadł Konarskiego.
Podstawowy bombardier ZAKSY popełnił serię błędów, po której, przy stanie 15:20, zmienił go Dominik Witczak. Chwilę później Ferdinando De Giorgi zmienił również rozgrywających - Grzegorz Pająk zastąpił Benjamina Toniuttiego. Roszady te nieco ożywiły poczynania gospodarzy, ale najważniejszy impuls do odrabiania strat dał im Tillie.
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Nigdy nie ma dobrego czasu na zmianę trenera
Techniczne serwisy francuskiego przyjmującego sprawiały przyjezdnym tak wiele trudności, że po kilku minutach to kędzierzynianie prowadzili 22:21. Po stronie BBSK w najważniejszych momentach kompletnie zaciął się Rouzier. Mimo to drużyna z Turcji doprowadziła do walki przewagi, którą jednak na swoją korzyść rozstrzygnęli już gracze z Kędzierzyna-Koźla (28:26). W kluczowych akcjach w rolę kilera wcielił się Sam Deroo.
Trzecia odsłona rozpoczęła się dla ZAKSY podobnie jak poprzednia, od kilku chwil dekoncentracji i własnych błędów. Tym razem jednak mistrzowie Polski, którzy szybko przegrywali 1:4, opanowali sytuację znacznie szybciej. Umożliwiły im to odrodzenie się Konarskiego oraz szalejący za linią dziewiątego metra Bieniek. W połowie seta wynik oscylował już wokół remisu. Ale jego losy rozstrzygnęły się dopiero po drugiej przerwie technicznej.
Choć w pewnym momencie polski zespół wygrywał już 18:15, siatkarze ze Stambułu się nie poddali. Błyskawicznie zaczęli odrabiać straty, ponieważ w bloku brylował Marko Mert Matić, a w ataku skutecznie spisywał się Rouzier. Doprowadzili do remisu 21:21, co po raz kolejny oznaczało emocjonującą końcówkę. Mieli nawet piłkę setową po zatrzymaniu Konarskiego, ale nie dali rady zatrzymać Tillie, który właściwie w pojedynkę przesądził o sukcesie swojej drużyny (29:27).
Tym samym ZAKSA dopisała do swojego konta pierwsze trzy punkty w Lidze Mistrzów 2016/2017 i została liderem grupy A. Jej kolejnymi rywalami będą w niej Noliko Maaseik i Dynamo Moskwa.
Liga Mistrzów, grupa A:
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Istanbul BBSK 3:0 (25:12, 28:26, 29:27)
ZAKSA: Tillie, Konarski, Wiśniewski, Bieniek, Deroo, Toniutti, Zatorski (libero) oraz Witczak, Pająk, Czarnowski
BBSK: Peksen, Rouzier, Cosković, Le Goff, Matić, Marechal, Mert (libero) oraz Antanowicz, Price, Cin
Sędziowie: Simone Santi (Włochy), Epaminondas Gerothodoros (Grecja)
Ok, to żar Czytaj całość