Łodzianki kontrolowały spotkanie przez niemal cały czas jego trwania. Jedynie w trzecim secie zasiały ziarno niepewności, czy kibice w Atlas Arenie będą musieli wyjść po trzecim secie, czy posiedzieć dłużej. Ostatecznie jednak Budowlane dały swoim sympatykom wolne w sobotni wieczór.
- Może ten pierwszy set był trochę nerwowy - wiadomo to przez rozpoznanie terenu. Po tym pierwszym secie byłam już spokojna o wynik. Nawet kiedy przegrywałyśmy w trzecim 6:10 byłam spokojna, bo grałyśmy bardzo dobrze w obronie, bloku i zagrywce - przyznała po ostatnim gwizdku Martyna Grajber.
Zapytaliśmy więc, skąd ten spokój, skoro rywalem liderek Orlen Ligi była drużyna znajdująca się obecnie w czołowej trójce.
- Jak zwykle w Atlas Arenie spokojne o wynik są tylko zawodniczki, a nie kibice i dziennikarze. Wiedziałyśmy, co są w stanie zagrać, jakie są ich najlepsze opcje, ale także to, że my byłyśmy w stanie je zatrzymać. Wynik w trzecim secie był na granicy, wygrałyśmy go dopiero na przewagi, ale w najważniejsze, że dobrze rozegrałyśmy końcówkę - odpowiedziała przyjmująca Budowlanych Łódź.
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Nigdy nie ma dobrego czasu na zmianę trenera
Choć tytuł MVP przyznano atakującej drużyny, Kai Grobelnej, słowa uznania należą się też pozostałym skrzydłowym, które potrafiły tego wieczora skończyć wiele ważnych piłek.
- O to chodzi, żeby dwie strony siatki funkcjonowały. To jest nasze najlepsze granie - gdy lewe skrzydło pomoże, to i prawe będzie w gotowości. Myślę, że ten mecz był naszym najlepszym jak do tej pory. Cieszy to, że wygraliśmy z przeciwnikiem z wyższej półki - oznajmiła Grajber.
Dzięki temu triumfowi Budowlane pozostały na pierwszym miejscu w tabeli. Jednak jak przyznała nasza rozmówczyni, teraz nie ma to jeszcze aż tak wielkiego znaczenia. - Fajnie być liderem, ale najlepiej nim być na końcu ligi. Po pierwszych meczach każdy zespół przynajmniej otarł się o to pierwsze miejsce, więc to na razie jeszcze nas aż tak nie zajmuje - stwierdziła siatkarka.
Już we wtorek łodzianki udadzą się do Dąbrowy Górniczej, by dzień później zmierzyć się z innym kandydatem do medalu, Tauronem MKS.
- Tak samo podejdziemy do tego meczu, jak do pojedynku z Impelem. Obie drużyny są naprawdę groźne. Dąbrowianki ostatnio wygrały m.in. we Wrocławiu, awansowały też do Ligi Mistrzyń, więc na pewno czują się mocne. Jednak jeśli zagramy tak, jak w sobotę, to też będę spokojna o wynik - zapowiedziała Martyna Grajber.