Szczecinianie mieli w Katowicach swoje szanse. Wygrali drugą partię, a w trzeciej mieli kilka piłek setowych, ale ostatecznie przegrali spotkanie 1:3. - To był mecz wielkiej walki, no może poza ostatnim setem, kiedy to gospodarze uciekli nam na początku i było nam trudno ich dogonić. Niemniej jednak przez trzy sety prowadziliśmy olbrzymią walkę z zaangażowaniem i dużą ambicją w rywalizację o każdą piłkę. Szkoda, bo można było wywieźć stąd punkt, może dwa, a nawet trzy - mówił po meczu Michał Ruciak.
Trzecia odsłona zakończyła się wynikiem 35:33 dla GKS-u Katowice. Emocji więc nie brakowało. A co według byłego zawodnika ZAKSY Kędzierzyn-Koźle przeważyło o ostatecznej przegranej przyjezdnych ze Szczecina? - Może zabrakło nam odrobiny szczęścia. Mieliśmy dobre zagrywki, odrzuciliśmy przeciwnika od siatki, ale gospodarze potrafili skończyć swój atak na wysokiej piłce, za co należą im się brawa. Zabrakło szczęścia, może jednego bloku - tłumaczył zawodnik.
Sytuacja beniaminka jest trudna, ale nie fatalna. Do przedostatniego BBTS-u Bielsko-Biała tracą dwa punkty. Podopieczni Milana Simojlovića zdają sobie jednak sprawę, że by uzyskać lepsze wyniki muszą jeszcze sporo popracować. - Mamy wiele do poprawienia szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę to, jak wygląda nasza sytuacja w tabeli. Wierzymy jednak w to, że przyjdzie dzień, kiedy będziemy potrafili wygrać spotkanie i nasz zespół pójdzie do przodu - przyznał Ruciak.
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Wszyscy kandydaci to dobrzy szkoleniowcy