Młode zawodniczki Atomu Trefla Sopot walczyły bardzo ambitnie, choć zabrakło im nieco umiejętności i doświadczenia, by pokonać rywalki, będące faworytkami tego spotkania. Tymczasem siatkarki Impela Wrocław dobrze wywiązały się z zadania i zainkasowały pełną pulę punktów. - Mecz był trudny dla nas, ale myślę, że dla przeciwniczek też. Dziewczyny z Atomu Trefla postawiły poprzeczkę bardzo wysoko, my z kolei nie pozwoliłyśmy na to, by weszły nam na głowę. Udało im się to co prawda w drugim secie, ale, na szczęście dla nas, tylko w drugim - komentuje spotkanie atakująca wrocławianek, Katarzyna Konieczna.
Pierwszy set nie zwiastował jednak zbyt wiele walki. Przyjezdne wygrały go niemal bezproblemowo 25:13, z czego siedem z trzynastu zdobytych przez podopieczne Piotra Mateli punktów rywalki dostarczyły im po własnych błędach. Katarzyna Konieczna i spółka nie straciły jednak czujności. - Na pewno wiedziałyśmy, że nie będzie tak łatwo jak w pierwszym secie. Wyniki z tak dużą różnicą zdarzają się naprawdę bardzo rzadko. Zdawałyśmy sobie sprawę z tego, że sopocianki tanio skóry nie sprzedadzą.
Wygrany przez Atom Trefl drugi set wzbudził sporo kontrowersji. Po ataku Katarzyny Koniecznej przy stanie 25:24 dla sopocianek sędzia główny, Janusz Cyran, zasugerowawszy się decyzją liniowego, uznał, że piłka wylądowała na aucie. Powtórki telewizyjne pokazały coś innego, jednak w Orlen Lidze brak możliwości skorzystania z challenge'u. - Nie zdenerwowało nas to za bardzo, ale od sędziów na najwyższym poziomie raczej wymaga się, żeby tego typu sytuacje, zwłaszcza w końcówkach seta, były rozstrzygane bardziej trzeźwo. Nie mówię, że akcja powinna być powtarzana, ale opieranie się w tym momencie na decyzji sędziego liniowego, który stoi w takim, a nie innym miejscu i nie ma stamtąd dobrego widoku, jest nadużyciem - komentuje atakująca Impela.
ZOBACZ WIDEO Druzgocąca ocena Bartosza Kapustki. "Dramatyczna dyspozycja"