Espadon Szczecin wrócił do własnej hali po trzech meczach na wyjeździe, a tam czekali tylko wytrwali kibice. Drużyna Milana Simojlovicia wróciła bowiem z pustymi rękami, a jej seria ośmiu porażek zaczyna być męcząca. Po pojedynku z Jastrzębskim Węglem kierownictwo klubu planuje podsumowanie, a pierwsze i ostatnie wrażenie bywają najważniejsze.
Problemy szczecinian w pierwszym secie były konsekwencją zagrywek Lukasa Kampy. Ilekroć Niemiec rozpoczynał ostrzał Espadonu, trwał kilka minut, a przewaga Jastrzębskiego Węgla rosła. Później gospodarze ambitnie gonili, ale na darmo. Przy wynikach 14:15 i 22:23 tliła się w nich jeszcze nadzieja na wygranie seta, ale faworyt zobaczył zbliżającego się przeciwnika i zwyciężył 25:23 po ataku Salvadora Hidalgo Olivy.
Jastrzębianie nie zmieniali ustawienia, gospodarze tak. Na drugą partię wyszli z Michałem Sladeckiem na rozegraniu i Januszem Gałązką na środku. 29-latek zastąpił Bartosza Cedzyńskiego i korzystał z nieobecności Macieja Zajdera. Walka była zacięta. Dobrze w ataku i zagrywce wyglądał Danaił Miluszew, który był motorem napędowym Espadonu. Po akcji Bułgara blok-aut gospodarze prowadzili 13:12 i trener Mark Lebedew zażądał przerwy.
Jego podopieczni nie potrafili wyprzedzić beniaminka i przy stanie 21:19 Lebedew zaprosił ich na ostatnią naradę. Siatkarze wrócili na boisko, Michał Ruciak zablokował na lewym skrzydle i było pewne, że Espadon wygra pierwszego seta u siebie po awansie do Plus Ligi. Skończył się wynikiem 25:23 wskutek złego serwisu Marcina Ernastowicza.
ZOBACZ WIDEO "PZPS dopuścił się grzechu zaniechania w sprawie Leona" (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Jastrzębski Węgiel nie grał w tym fragmencie wielkiej siatkówki. Popełniał dużo błędów, a niebiesko-biali korzystali z zaproszenia do walki. Dopiero po serii zagrywek Olivy goście zdobyli pierwszą, konkretną zaliczkę 17:12 w trzecim secie. Poza Kubańczykiem dobrze punktowali Maciej Muzaj i Damian Boruch. Trio z Górnego Śląska rozwinęło skrzydła i konsekwentnie wypunktowało przeciwnika do stanu 25:17.
Przyjezdni poszli za ciosem i wygrali mecz w Szczecinie 3:1. To oznacza, że zostali blisko najlepszych w tabeli Plus Ligi. Espadon zostaje na dnie i choć długimi fragmentami walczył z faworytem, wygrał tylko "seta dla wytrwałych", a to może być za mało, by zatrzymać zmiany w szatni. Pod największym znakiem zapytania jest przyszłość trenera Simojlovicia.
Espadon Szczecin - Jastrzębski Węgiel 1:3 (23:25, 25:23, 17:25, 15:25)
Espadon: Petković, Borovnjak (8), Ruciak (8), Perłowski (6), Cedzyński (1), Miłuszew (16), Mihułka (libero) oraz Sladecek (1), Wika, Wołosz, Gałązka (7), Kluth (3)
JW: Kampa (4), Tuzinsky (2), Oliva (20), Kosok (7), Boruch (16), Muzaj (20), Popiwczak (libero) oraz Derocco (7), Ernastowicz, Bachmatiuk (1), Sobala (1), Strzeżek (1)
MVP: Damian Boruch (JW).
[event_poll=71097]