Łuczniczka - MKS Będzin: bydgoszczanie zwycięscy we własnej hali

WP SportoweFakty / Karina Stańczyc
WP SportoweFakty / Karina Stańczyc

W 7. kolejce PlusLigi Łuczniczka Bydgoszcz wygrała 3:0 u siebie z MKS-em Będzin. Dla gospodarzy to drugie zwycięstwo z rzędu na własnym parkiecie. Z kolei goście po dwóch kolejnych triumfach, tym razem musieli uznać wyższość przeciwników.

W sobotnie popołudnie siatkarze MKS-u Będzin chcieli podtrzymać zwycięską passę. W ostatnich spotkaniach drużyna z Zagłębia Dąbrowskiego schodziła z parkietu w roli triumfatorów, wygrywając kolejno z Jastrzębskim Węglem i GKS-em Katowice.

Z kolei bydgoszczanie po wiktorii 3:0 w 5. kolejce z BBTS-em Bielsko-Biała nie poszli za ciosem i kilka dni później przegrali 2:3 w Kielcach z miejscowym Effectorem.

Po pierwszym secie sobotniego widowiska więcej powodów do zadowolenia mieli jednak gospodarze. Bydgoszczanie dobrze rozpoczęli pojedynek i po skutecznych akcjach na siatce prowadzili już 10:6. W odróżnieniu od poprzednich spotkań w tym sezonie, w premierowej partii gra będzinian nie była oparta na Rafaelu Rodriguesie Araujo. Oczywiście Brazylijczyk otrzymał kilka piłek do ataku (dokładnie 4), ale rozgrywający Łukasz Kozub bardziej prowadził grę lewym skrzydłem do Marcina Walińskiego i na środek do Krzysztofa Rejno. Obaj siatkarze radzili sobie nieźle, zwłaszcza środkowy, ale w samej końcówce seta górę wzięły efektywne ataki Igora Yudina i pojedynczy blok Jana Nowakowskiego (25:23). Wcześniej goście potrafili m.in. doprowadzić do remisu po 20.

Druga odsłona meczu miała ze strony miejscowych innego bohatera. Co prawda nadal na lewym skrzydle dobrze radził sobie Yudin, ale jeszcze bardziej efektownie i co najważniejsze dla Łuczniczki efektywnie prezentował się Bartosz Filipiak. Atakujący bydgoszczan przypomniał sobie mecz z 5. kolejki PlusLigi, gdy był motorem napędowym gospodarzy w starciu z bielszczanami. W sobotę od drugiej partii znów był nie do zatrzymania na siatce. Tego samego nie można powiedzieć o jego vis a vis po drugiej stronie siatki. Brazylijczyk Araujo grał słabiej niż można było tego oczekiwać (aż trzy razy zablokowany) i w połowie partii został zmieniony przez Mateusza Piotrowskiego. Stelio DeRocco, szkoleniowiec gości dokonał znacznie więcej roszad w składzie swojej drużyny. Rezerwowi nie odmienili jednak gry będzinian, którzy drugą partię przegrali 18:25.
[event_poll=71089]

Po dziesięciominutowej przerwie trener DeRocco postanowił dać jeszcze jedną szansę brazylijskiemu atakującemu. Araujo nadal nie był jednak w stanie wrócić do dyspozycji z poprzednich pojedynków i w połowie partii po raz kolejny musiał udać się do kwadratu dla rezerwowych. Z tego miejsca Brazylijczyk obserwował jak gospodarze punkt po punkcie zbliżali się do wygrania trzeciej odsłony i całego spotkania. Kluczowa dla losów seta była bardzo długa wymiana przy stanie 12:11 dla MKS-u. Akcję po sprytnym zagraniu Mateusza Sacharewicza wygrali bydgoszczanie, którzy doprowadzili do remisu i od tego momentu złapali wiatr w żagle. Ponownie nie do zatrzymania na siatce był Yudin, ale spory udział przy prowadzeniu gospodarzy 19:16 mieli także goście, popełniający wiele błędów. Ostatecznie podopieczni Piotra Makowskiego wygrali partię do 19 i całe spotkanie 3:0.

W 8. kolejce PlusLigi bydgoszczanie na wyjeździe zmierzą się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle (sobota, 12.11, godz. 17:00). Z kolei będzinianie podejmą Indykpol AZS Olsztyn (sobota, 12.11, godz. 20:00).

Łuczniczka Bydgoszcz - MKS Będzin 3:0 (25:23, 25:18, 25:19)

Łuczniczka: Yudin, Szczurek, Filipiak, Nowakowski, Katić, Sacharewicz, Czunkiewicz (libero)

MKS: Waliński, Kozub, Araujo, Rejno, Roberts, Ratajczak, Potera (libero) oraz Seif, Piotrowski, Peszko, Russell, Przybyła

MVP: Patryk Szczurek (Łuczniczka Bydgoszcz)

ZOBACZ WIDEO: "Złote Kolce" dla złotej Anity Włodarczyk (Źródło: TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: