Patryk Szczurek: Znam ten kawałek chleba

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

W 7. kolejce PlusLigi Łuczniczka Bydgoszcz wygrała u siebie 3:0 z MKS-em Będzin. Jednym z bohaterów gospodarzy był rozgrywający Patryk Szczurek, który debiutuje w tym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

S

iatkarz od razu został rzucony na głęboką wodę i od pierwszej kolejki odpowiada za rozdzielanie piłek podczas meczu swoim kolegom w Łuczniczce Bydgoszcz.

- Kiedy grałem w zespole z Nysy byłem już pierwszym rozgrywającym, więc znam ten kawałek chleba. Cieszę się, że jestem w PlusLidze jako ten pierwszy "sypacz". Na pewno z meczu na mecz czuję się coraz pewniej na boisku, z resztą jak cała nasza drużyna - przyznał rozgrywający, który za sobotni występ otrzymał statuetkę dla najlepszego gracza widowiska.

Po serii bardzo słabych spotkań bydgoszczanie wreszcie zaczęli punktować. W 5. kolejce pokonali u siebie 3:0 BBTS Bielsko-Biała, w następnej serii spotkań przegrali 2:3 z Effectorem Kielce, by w sobotę wygrać bez straty seta z będącym ostatni na fali MKS-em Będzin.

- Największy kamień z serca spadł nam po pierwszej wygranej w lidze. Oczywiście to nie oznacza, że nie cieszymy się z kolejnych trzech punktów. Gramy coraz lepiej i co najważniejsze po raz czwarty z rzędu punktujemy - zaznaczył Patryk Szczurek, odnosząc się tym samym także do pojedynku w ramach 4. kolejki PlusLigi, gdy drużyna Łuczniczki przegrała 2:3 na wyjeździe z AZS-em Częstochowa.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski: Trochę za dużo już tych pożegnań (Źródło: TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

Mimo triumfu 3:0 z będzinianami, w bydgoskim zespole nie wszystko funkcjonowało idealnie. Dziennikarze i kibice w hali Łuczniczka kilka razy mieli zastrzeżenia do postawy gospodarzy w polu zagrywki. Chociażby w pierwszym secie miejscowi dwukrotnie popełnili błąd przejścia linii przy wykonywaniu serwisu.

- Opłacało się nam ryzykować zagrywką. Mimo błędów, odrzuciliśmy przeciwników od siatki, co ułatwiło nam grę - bronił zwycięskiej drużyny rozmówca, dodając: - Dobrze zagraliśmy także w bloku, zwłaszcza w tym pasywnym. Sobotnie widowisko w Łuczniczce mogło podobać się.

Wiktoria z MKS-em nie może jednak przesłonić tego, że zarówno kibice jak i sami zawodnicy Łuczniczki po 7 meczach spodziewali się lepszego dorobku punktowego niż 8 oczek wywalczonych dotychczas przez podopiecznych Piotra Makowskiego. Oczekiwania były tym większe, iż w sparingach bydgoszczanie zanotowali kilka bardzo wartościowych wyników.

- Nie można jednak jako wyznacznik formy brać rezultatów przedsezonowych - zastrzegł Patryk Szczurek, kontynuując: - Wówczas jest czas na zgrywanie, a nie na walkę o punkty. Dopiero w rozgrywkach ligowych każdy z zespołów prezentuje maksimum swoich możliwości. Potrzebowaliśmy sporo czasu, by zagrać wreszcie naprawdę dobry mecz, ale cieszy, iż w końcu to nastąpiło.

Przed bydgoszczanami seria spotkań z potentatami ligowymi. W sobotę 12 listopada drużyna z kujawsko-pomorskiego na wyjeździe zmierzy się obrońcą mistrzowskiego tytułu ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Początek meczu o 17:00.

Źródło artykułu: