Bartosz Kwolek urodził się w 1997 w Płocku i już miasto urodzenia skazywało go na inny sport niż siatkówkę. - W Płocku bardzo mocna jest piłka ręczna, a siatkówki w ogóle nie ma i dlatego zaczynałem od ręcznej. Ale mój tata, który sam gra amatorsko w siatkówkę, nieustannie mnie namawiał na zmianę dyscypliny. Właściwie sam nie wiem jak to się stało, któregoś dnia zaproszono mnie na testy do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi i podobno wypadłem bardzo dobrze. Na tyle, że zostałem tam na rok. Potem trafiłem do Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla, a na drugą i trzecią klasę liceum do SMS-u w Spale - opowiada młody siatkarz.
Od początku wszyscy trenerzy widzieli go na pozycji przyjmującego. - Moje odbicie palcami nie jest specjalnie zachwycające, więc na pewno nie mógłbym być rozgrywającym. Na atakującego i na środkowego jestem za niski, a na libero za wysoki, dlatego przyjmujący jest jedyną opcją w moim wypadku. Ta pozycja bardzo mi odpowiada pod każdym względem - przyznaje Kwolek.
W SMS Kwolek stał się częścią drużyny, która nie tylko wygrała mistrzostwo Europy i świata w kategorii kadetów, ale także wicemistrzostwo w 1. lidze oraz mistrzostwo kontynentu juniorów. - Nasz rocznik jest fantastyczny i my nigdy nie mieliśmy siebie dosyć. Nie przeszkadzało mi, że swoich kolegów oglądam codziennie. Myślę, że w tym tkwiła też nasza siła i to jedna z przyczyn naszych sukcesów, byliśmy bardzo zgraną grupą. I na boisku, i poza nim dogadywaliśmy się bardzo dobrze - mówi zawodnik z uśmiechem.
W tej drużynie Kwolek od początku był liderem i jednym z wyróżniających się graczy. W kategorii kadetów gromadził MVP turniejów, a mistrzostwa Europy juniorów zakończył z dorobkiem 117 punktów (4. pozycja w rankingu), z czego zagrywką zdobył aż 15, co dało mu drugie miejsce wśród najlepiej serwujących.
ZOBACZ WIDEO Asysta Karola Linetty'ego i wygrana Sampdorii nad Interem. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Jego największe atuty to mocna i trudna zagrywka oraz bardzo duży repertuar zagrań w ataku. Może jeszcze nie miał okazji tego pokazać w PlusLidze, ale w juniorach i w 1. lidze nieraz już udowadniał, że potrafi bardzo różnorodnie atakować, i jest skuteczny w tym elemencie. To jest bardzo ofensywny zawodnik - opisuje swojego podopiecznego trener złotych juniorów Sebastian Pawlik.
Sezon 2016/2017 będzie pierwszym, który Bartosz Kwolek spędzi w PlusLidze. Jak sam przyznaje, najwyższa klasa rozgrywkowa to jest wyzwanie. - Na pewno będzie ciężko, bo jednak jest pewien przeskok między siatkówką juniorską, nawet rozgrywkami pierwszej ligi, a PlusLigą, ale będę się starał grać jak najlepiej i cały czas podnosić swoje umiejętności. Mam przy kim się uczyć, więc na pewno z tego skorzystam - zapewnia młody przyjmujący.
Na swój pierwszy klub w ekstraklasie siatkarskiej Kwolek wybrał ONICO AZS Politechnikę Warszawską. - Zadecydowała osoba trenera Kuby Bednaruka, na pewno Paweł Zagumny też się do tego przyczynił i Guillaume Samica, od którego wiele się mogę nauczyć. Poza tym też nie ukrywam, że zadecydowało położenie Warszawy, bo jestem z Płocka, więc mam dosyć blisko do domu. Ważne jest też to, że w tym zespole mam szansę na granie, a to jest na tym etapie dla mnie najważniejsze. Choć oczywiście pierwszy sezon w najwyższej lidze zawsze jest trudny, trzeba swoje przejść i walczyć o miejsce na boisku. Ja akurat w Warszawie nie mogę narzekać, niestety na razie nie odpłacam się trenerowi swoją dobrą grą za jego zaufanie - powiedział 19-latek, który na razie przeplata lepsze występy ze słabszymi.
[nextpage]
Jego szkoleniowiec ma świadomość, że początki w PlusLidze mogą być ciężkie dla młodego siatkarza. - Na pewno będzie mu trudno w nowej sytuacji, bo nie jest przyzwyczajony do stania w kwadracie. To nie jest komfortowe dla zawodnika, który większość swojego siatkarskiego życia był jednym z liderów drużyny, w jakiej by nie grał. Na pewno przywykł do bycia na boisku. Na szczęście znalazł się w klubie, w którym regularnie dostaje szanse i może o miejsce w szóstce powalczyć - mówi Pawlik.
Poza sportowymi zaletami Kwolek wyróżnia się charakterem i bardzo spokojną, zrównoważoną osobowością. - Bardzo dużym atutem Bartka jest jego zimna krew i opanowanie. On się nie poddaje emocjom. To jest chłopak, który w trudnych sytuacjach zawsze robi swoje, a nawet jeszcze więcej. Stres wpływa na niego tylko mobilizująco. Nie widać po nim ani presji ani tremy, ani po zachowaniu ani po grze. Nigdy go to nie paraliżowało i nie ma też problemu z braniem na siebie odpowiedzialności w trudnych momentach - przyznaje Pawlik.
Sam zawodnik o swoich mocnych stronach nie chce mówić. - Wszystko u mnie jest do poprawy. W moim wieku nie wykonuje się żadnego elementu na poziomie idealnym i takim, żebym mógł być z siebie zadowolony. Różne rzeczy wychodzą mi lepiej albo gorzej, ale wszędzie mam jeszcze rezerwy. I będę dążył do tego, żeby się poprawić we wszystkim - zapowiada.
Jak na 19-latka Kwolek ma bardzo nietypowego siatkarskiego idola, bowiem zawodnika wybitnego, ale zupełnie pozbawionego efektowności i fajerwerków w swojej grze. - Od początku swojej gry w siatkówkę mam jednego i tego samego idola: Pawła Abramowa. To bardzo dobry zawodnik, który do tego był również świetnym człowiekiem poza boiskiem, z tego co słyszałem. Chciałbym być taki jak on - mówi przyjmujący.
Trener Pawlik bardzo ceni w swoim podopiecznym nie tylko spokój, ale i ambicję. - Bartek na pewno wie czego chce. Stawia sobie cele i do nich dąży, wszystko temu podporządkowując. Teraz jego celem jest regularna gra w PlusLidze. To jest bardzo ambitny zawodnik i ma ogromny potencjał, więc spodziewam się, że mu się to uda. Współpraca z takim graczem jest bardzo przyjemna, bo oprócz ambicji ma talent i chęć do ciężkiej pracy, więc lubi, kiedy się stawia przed nim nowe zadania i nowe wyzwania - opisuje swojego podopiecznego.
Bartosz Kwolek ma więc talent, ambicję, opanowanie, pokorę i chęci do ciężkiej pracy. Brzmi jak przepis na świetnego sportowca i jedyne, co może stać się przeszkodą w karierze tego obiecującego siatkarza, to brak kilku centymetrów. Są jednak i we współczesnej siatkówce wybitni przyjmujący o podobnym wzroście, więc wszystko przed młodym zawodnikiem.