Przegrana z MKS-em Będzin nie poprawiła nastrojów w GKS-ie Katowice. Drużyna ma co prawda trzy wygrane w PlusLidze, ale w dwóch ostatnich pojedynkach straciła cenne punkty z Effectorem Kielce i będzinianami. W obu starciach beniaminek rozgrywek miał swoje szanse.
Niewiele zabrakło zwłaszcza podczas starcia w Sosnowcu, gdzie swoje mecze rozgrywa MKS. - Jest pewien niedosyt. To był mecz do wygrania. Zawsze niestety czegoś brakuje. Tak samo było z Effectorem Kielce. To jest drużyna, która tak samo jest w naszym zasięgu. To zresztą było widać po pierwszym i drugim secie. Mamy problem ewidentnie z przyjęciem, a również z zagrywką nie zawsze dobrze nam się układa. Mieliśmy aż 21 błędów w polu serwisowym. To jest prawie jeden set - mówi Dariusz Łyczko.
Podopieczni Piotra Gruszki zawiedli przede wszystkim w przyjęciu. W tym elemencie słabo spisał się Serhij Kapelus. - Powinien lepiej zadbać o przyjęcie, ale to są emocje i pewnie troszeczkę brakuje w tym wszystkim głowy. Początek był bardzo dobry, bo wszystko fajnie szło i była przewaga. Potem coś nam uciekło. Sezon jest bardzo długi. Mamy 30 kolejek, więc tak naprawdę ta druga runda fazy zasadniczej będzie decydowała o końcowym wyniku drużyny - twierdzi menadżer GieKSy.
Przed katowiczanami trudny czas. Rywalami GKS-u będą teraz coraz mocniejsi rywale. - Będzie bardzo ciężko i mamy tego pełną świadomość. Podchodzimy do tego spokojnie. Chcemy ten pierwszy sezon w PlusLidze przejść godnie. Nie jest jednak źle. Mamy trzy wygrane. W naszym zasięgu w najbliższym czasie będzie Espadon Szczecin i tutaj na pewno możemy powalczyć. Podobnie z Czarnymi Radom, bo im w tym sezonie różnie ta gra wychodzi. W pozostałych pojedynkach nie nastawiamy się na jakieś super wyniki - kończy Dariusz Łyczko.
ZOBACZ WIDEO Słynni sportowcy na zdjęciach z dzieciństwa. Rozpoznasz ich?