ZAKSA oczekuje trudnej przeprawy w Radomiu. "Cerrad Czarni mogą nam skoczyć do gardła"

WP SportoweFakty / Asia Błasiak
WP SportoweFakty / Asia Błasiak

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zagra na wyjeździe z Cerrad Czarnymi Radom w 5. kolejce PlusLigi. W drużynie mistrzów Polski wciąż pamiętają o bardzo trudnej przeprawie z tym zespołem na inaugurację sezonu 2015/2016.

Niemal dokładnie rok temu kędzierzynianie rozgrywali pierwszy mecz w PlusLidze pod wodzą Ferdinando De Giorgiego. Ich kilkumiesięczna droga ku zdobyciu złotego medalu rozpoczęła się właśnie w Radomiu. Od dużych cierpień. Cerrad Czarni prowadzili już bowiem 2:1 w setach i 12:8 w czwartym. Wtedy jednak sprawy w swoje ręce wzięli dwaj rezerwowi ZAKSY.

Przyjmujący Rafał Buszek i atakujący Grzegorz Bociek, bo o nich mowa, w kryzysowym momencie odmienili losy widowiska seriami mocnych zagrywek. Ekipa z Kędzierzyna-Koźla wróciła do gry, ostatecznie przechylając szalę zwycięstwa na swoją korzyść w tie-breaku.

Oskar Kaczmarczyk, asystent De Giorgiego, doskonale pamięta tamten pojedynek. I zaznacza, że w drużynie ZAKSY przed środową (26.10, godz. 20:30) konfrontacją nikt nie zwraca uwagi na mało udany początek sezonu w wykonaniu Cerrad Czarnych. Radomianie przegrali u siebie między innymi z BBTS-em Bielsko-Biała (1:3) czy Effectorem Kielce (2:3).

- Nigdy nie patrzymy na przeciwników pod kątem ich obecnej dyspozycji. Zawsze nastawiamy się, że zaprezentują swój maksymalny potencjał. Kto wie, jakby potoczył się poprzedni sezon, gdybyśmy cudem się nie wyratowali i rozpoczęli go od porażki w Radomiu. Cerrad Czarni są we własnej hali piekielnie groźnym rywalem. Mogą skoczyć nam do gardła i wyrwać trzy punkty. Musimy nastawić się na bardzo zaciętą walkę od początku do końca, podchodząc do spotkania w pełni skoncentrowanymi - wyjaśnił Kaczmarczyk.

Obrońcy mistrzowskiego tytułu przystąpią do meczu 5. kolejki z 3. miejsca w tabeli (9 punktów). Siatkarze z Radomia okupują natomiast aktualnie 10. lokatę (4 pkt).

ZOBACZ WIDEO: Polska biegaczka przeżyła bardzo trudne chwile. "Martwiłam się nawet o śniadania"

Źródło artykułu: