ZAKSA obnażyła słaby punkt Cuprum. "Mają problem z przełamywaniem impasu"

WP SportoweFakty / Asia Błasiak
WP SportoweFakty / Asia Błasiak

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała Cuprum Lubin 3:0 w meczu 4. kolejki PlusLigi. Spektakularne zwycięstwo umożliwiło aktualnym mistrzom Polski między innymi wyeliminowanie z gry głównego motoru napędowego rywali.

Od pierwszych akcji sobotniego pojedynku rzucało się w oczy, że taktyka kędzierzynian ukierunkowana jest na solidne uprzykrzenie życia Robertowi Tähtowi. Estoński przyjmujący, który rozpoczął sezon 2016/2017 od zgarnięcia dwóch nagród MVP, dobitnie przekonał się na Opolszczyźnie o potencjale rywali.

Był dla nich między innymi głównym punktem odniesienia w zagrywce. W jego kierunku kędzierzynianie posłali aż 28 serwisów, z których 5 przyniosło im bezpośredni punkt, będący skutkiem błędu 23-letniego zawodnika. Miał on jednak duży problem nie tylko z grą defensywną.

Podopieczni Ferdinando De Giorgiego nie pozwolili mu także rozwinąć skrzydeł na siatce (4/14 w ataku - 29 procent skuteczności, 4 razy zablokowany). Szkoleniowiec Cuprum Gheorghe Cretu ulżył mu w cierpieniach dopiero w trzecim secie, posyłając do boju Greka Rafaila Koumentakisa.

- Widzieliśmy, że zespół z Lubina jest bardzo silny jako kolektyw. Ale jednocześnie zdawaliśmy sobie sprawę, że zaczyna mieć problemy w przypadku wyeliminowania z gry któregoś zawodnika. Część naszej taktyki na rywalizację z Cuprum była poświęcona właśnie zniwelowaniu potencjału Roberta Tahta. Realizacja tego założenia miała pociągnąć za sobą dalsze konsekwencje. Posiadamy naprawdę fantastycznych zawodników, dzięki umiejętnościom których wcielanie poszczególnych planów w życie przychodzi nam znacznie łatwiej - wyjaśnił Oskar Kaczmarczyk, asystent trener ZAKSY.

ZOBACZ WIDEO Słynni sportowcy na zdjęciach z dzieciństwa. Rozpoznasz ich?

Mimo wielu udanych występów w PlusLidze, lubiński zespół ma bardzo nieciekawe wspomnienia z wizyt w Kędzierzynie-Koźlu w 2016 roku. Zarówno w styczniu, jak i w październiku poległ tam 0:3. Co więcej, za pierwszym razem wywalczył tylko 53 małe punkty, a za drugim 56. Mimo to członek sztabu szkoleniowego kędzierzynian ma bardzo pozytywną opinię o ekipie z Dolnego Śląska.

- Potencjał finansowy Cuprum jest ograniczony, w jego składzie nie ma zawodników z najwyższej półki, ale drużyna prezentuje naprawdę dobrą siatkówkę. Mechanizm jej gry wywiera dużą presję na przeciwnikach. Jeżeli jednak się go naruszy, lubinianie zaczynają wpadać w tarapaty. Mają jeszcze problemy z przełamywaniem impasu i nie potrafią znaleźć punktu zaczepienia, kiedy mecz nie układa się po ich myśli. To właśnie dzieli zespoły solidne od najlepszych - spuentował Kaczmarczyk.

Źródło artykułu: