WP SportoweFakty: W meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle przypomniał się stary, dobry Szymon Romać.
Szymon Romać: Bardzo chciałbym wrócić do formy, którą prezentowałem w pierwszym sezonie w PlusLidze. Myślę, że po to właśnie przyszedłem do Gdańska, by tak się stało. Chciałem zmienić otoczenie, spróbować czegoś nowego. Taka świeża krew zawsze pomaga wrócić do dobrego grania.
Kilka razy strzelił pan z prawego ataku i z zagrywki, że nie było czego zbierać. Gracze ZAKSY byli mocno zaskoczeni tym faktem.
- Taka moja specyfika. Co prawda nie mam 210 centymetrów, ale potrafię uderzyć. Z drugiej strony nie wyglądam też na chucherko. To też pokazuje waga (śmiech).
17 punktów jako zmiennik. To powód do satysfakcji.
- Na pewno tak. Życzyłbym sobie kolejnych takich występów. Wiem jednak, jaka jest hierarchia w zespole. Damian Schulz jest pierwszym atakującym, ale po to jest właśnie wyrównany zespół, by jeden gracz mógł zastąpić drugiego. To nasz duży atut. Rywalizacja na treningach jest naprawdę duża i to podnosi poziom.
Teraz łyżka dziegciu. Chodzi o atak z lewego skrzydła, który nadal pozostawia wiele do życzenia.
- Nie będę ściemniał. Mam problemy z grą na lewym skrzydle. Ciężko nad tym pracuję na treningach. Liczę, że w końcu przyniesie to efekty.
ZOBACZ WIDEO Mógł być najlepszy, ale... Portugalczycy wspominają Andrzeja Juskowiaka
Idąc dalej - leworęczni atakujący mają z tym problemy. Z czego to wynika?
- Myślę, że to taka przypadłość leworęcznych zawodników. Nie znam zawodnika, który czułby się jak "ryba w wodzie" na lewym ataku. Jest Olek Śliwka, ale on jest przyjmującym. Tam jest jego miejsce pracy.
Siła w pana atakach jest duża, ale czasami brakuje zagrań technicznych. Pracuje pan nad tym?
- Tak, pracujemy nad tym wspólnie z trenerem Anastasim. Nigdy nie jest za późno na to, by uczyć się nowych elementów i poszerzać swój wachlarz zagrań w ataku.
Przegraliście z mistrzem Polski 1:3, ale pokazaliście, że możecie rywalizować z najlepszymi w PlusLidze.
- Dokładnie. Nie odstawaliśmy od mistrza Polski, graliśmy z ZAKSĄ jak równy z równym. Cieszy fakt, że byliśmy zaangażowani. Zostawiliśmy dużo zdrowia na parkiecie. Szkoda jedynie, że nie udało się zdobyć punktów.
Teraz kolejny rywal z najwyższej półki - Asseco Resovia Rzeszów.
- Dokładnie. Terminarz nas nie rozpieszcza. Czeka nas trudny mecz. Chcemy jednak pokazać się z dobrej strony i powalczyć o kolejne punkty w PlusLidze.
Rozmawiał Karol Wasiek