ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w niedzielę poległa w czterech setach z PGE Skrą Bełchatów. Problemy zdrowotne w dalszym ciągu ma Kevin Tillie, a kiedy z boiska zszedł Sam Deroo, swoją szansę otrzymał Kamil Semeniuk.
- Uważam, że o wyniku zdecydowała dyspozycja dnia. Jedna - dwie piłki zaważyły na zwycięstwie w poszczególnych setach. Szkoda, bo liczyliśmy na to, że w debiucie na własnym terenie zapiszemy na swoim koncie wygraną. Trzeba przeanalizować mecz i wyciągnąć jak najlepsze wnioski, żeby w następnej konfrontacji ze Skrą nie popełnić błędów, jakie przydarzyły nam się w niedzielę, aby w rewanżu przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść - przyznał młody siatkarz.
Przyjmujący przed tym sezonem miał chwilę zawahania czy nie zmienić barw klubowych. Dla młodych siatkarzy ważne jest ogrywanie się, a nie wszyscy mają na to szanse w czołowych klubach PlusLigi.
Semeniuk ostatecznie został w ZAKSIE. - To jest najgorsze pytanie, jakie trzeba sobie zadać i największy dylemat do rozstrzygnięcia. Przyznam, że przed tym sezonem miałem taki moment zastanowienia czy może nie pójść do teoretycznie słabszej drużyny, gdzie grałbym znacznie więcej. Ale ostatecznie wstrzymałem się z podjęciem takiej decyzji. Gramy w Lidze Mistrzów, będzie sporo meczów do rozegrania w lidze, na pewno więc tych szans do gry będzie więcej. Taką przynajmniej mam nadzieję - że zdobędę więcej cennego doświadczenia - zakończył siatkarz.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Teodorczyk: Zasłużyłem na swoją szansę w reprezentacji Polski