Beniaminek ma za sobą debiut w PlusLidze. Gładka porażka 0:3 z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle była surową lekcją dla zespołu Milana Simojlovicia. Skrajnie krótkie i jednostronne były dwa sety otwierające mecz, które Espadon Szczecin przegrał 15:25 i 11:25.
- Te partie były faktycznie trudne, ale nie zmieniły mojego zdania, że z każdym możemy powalczyć. Widać, że w Szczecinie nie było od dawna siatkówki na wysokim poziomie i dlatego potrzebujemy czasu. Nasza drużyna jest nowa i z każdym kolejnym meczem będzie to wyglądać lepiej - powiedział Michał Sladecek, rozgrywający Espadonu Szczecin.
Po 13 latach drużyna ze Szczecina miała możliwość rozegrania meczu o stawkę z mistrzem Polski, a na trybunach było ponad 4000 kibiców. - Niestety, wyszliśmy na boisko przestraszeni i stremowani, pomimo tego, że wielu zawodników jest doświadczonych - zauważył Paweł Adamczak, prezes Espadonu.
- Czuć było, że PlusLiga wraca do Szczecina, choć grałem już w życiu przed większą publicznością, na przykład w hali Olympiakosu - wspominał Sladecek. - Mogliśmy się postarać o lepszy wynik, ale to dopiero początek. Kibice nie będą musieli długo czekać na zwycięstwo. Mamy trudnych rywali, ale liczę, że wygramy przynajmniej jedno z czterech spotkań u siebie, a może nawet dwa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienny wypadek kierowcy F1. Nie uwierzysz, co zrobił
W czwartek Espadon podejmie następnego mocarza Asseco Resovię Rzeszów. Drużyna ze wschodu Polski rozpoczęła sezon od zwycięstwa 3:0 z ONICO AZS Politechniką Warszawską i ponownie będzie faworytem.
- To trudny przeciwnik, więc trudno o jakieś konkretne zapowiedzi. Zobaczymy na boisku, co się wydarzy. Budujemy w sobie optymizm. Trzeci set z ZAKSĄ był już lepszy w naszym wykonaniu niż poprzednie. Musimy być cierpliwi i po prostu robić swoje na boisku - dodał Sladecek.
Początek meczu w Szczecinie w czwartek o godzinie 18.