Espadon Szczecin to beniaminek PlusLigi. Pierwszy występ zespołu Milana Simojlovicia w elicie zobaczyło na żywo ponad 4 000 kibiców. Nie zagościli w hali na długo. Skrajnie krótkie i jednostronne były pierwszy i drugi set, w których ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała niebiesko-białych 25:15 i 25:11.
- Już nie będzie takich więcej takich wyników. W drugim secie bałem się, że nie wyjdziemy z 10 punktów, no ale całe szczęście, udało się - powiedział z przymrużeniem oka Bartosz Cedzyński, środkowy Espadonu Szczecin, po czym już poważnie dodał:
- Pierwsze koty za płoty. W poprzednim sezonie również przegraliśmy na inaugurację 0:3 we własnej hali, po czym skończyliśmy I ligę na podium. Nie mierzę może aż tak wysoko, ale spróbujemy się zakręcić w miarę blisko.
Po dwóch setach pogromu Espadon zagrał jedną partię nadziei. Co prawda poległ 22:25, ale prowadził i wywarł presję na mistrzu Polski. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle musiała podkręcić tempo, by znów wypunktować beniaminka.
ZOBACZ WIDEO Magiczny składnik diety Rafała Majki? Zobacz śniadanie mistrza (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
- 10 minut w szatni pomogło nam. Każdy z nas był na siebie zły, ale nie gardziliśmy sobą i nie robiliśmy sobie wyrzutów, a mobilizowaliśmy się. Trenerzy dodali od siebie kilka wskazówek. Liczyliśmy, że wrócimy na boisko i urwiemy ZAKSIE seta, a może punkt, ale jednak pierwsze partie zaważyły na obrazie naszej inauguracji. Mam nadzieję, że chociaż ta ostatnia jakoś wyglądała w telewizji czy z trybun - powiedział Cedzyński.
W czwartek Espadon Szczecin wróci do Azoty Areny i spróbuje sprawić jakąś niespodziankę w meczu z Asseco Resovią Rzeszów. Poprzeczka nie obniża się, ale z zespołu zejdzie przynajmniej presja debiutanta.
- Kolejny rywal z czołówki, ale jeżeli zagramy z nim tak, jak w trzecim secie z ZAKSĄ, to pójdziemy do przodu. Pierwsze mecze w sezonie są zawsze najtrudniejsze. Przez kilka dni nie poprawimy wiele na treningach, ale mentalnie zrobimy krok do przodu - obiecał środkowy Espadonu.