Sparingowo: GKS Katowice pokonał mocnego rywala z włoskiej ligi

WP SportoweFakty / Olga Król
WP SportoweFakty / Olga Król

Przed Meczem Gwiazd w Spodku rozegrano sparing pomiędzy gospodarzami a Calzedonią Weroną. Przy okazji zaprezentowano kibicom drużynę GKS Katowice, która w tym sezonie debiutuje w PlusLidze.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed meczem cała ekipa jednego z dwóch beniaminków PlusLiga zaprezentowała się katowickiej publiczności i to chyba bardzo ich od razu zmotywowało, bowiem od pierwszego gwizdka sparingu GKS Katowice grał bardzo dobrze.

Gospodarze wyraźnie przeważali nad Calzedonią Verona w każdym elemencie i szybko zbudowali sobie sporą przewagę. Choć trzeba przyznać, że goście przyjechali do Polski w niepełnym składzie, a ich forma daleka jest od optymalnej. Ślązacy z łatwością czytali ich grę i doskonale blokowali, mieli też wysoką skuteczność na kontrach, a ich przeciwnik właściwie nie istniał na boisku.

W drugim secie gra zrobiła się o wiele bardziej wyrównana. Włosi zwiększyli ryzyko podejmowane w polu zagrywki i to przyniosło im owoce. Zwłaszcza, że próba odpowiedzi tym samym u katowiczan wypadała bardzo słabo i większość serwisów psuli. Nic więc dziwnego, że to goście wygrali drugą odsłonę.

ZOBACZ WIDEO Konrad Bukowiecki stosował niedozwolony stymulant? (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Trzecia partia to ciąg dalszy wyrównanej gry, choć przyznać trzeba, że żadna z drużyn nie olśniewała poziomem. Sporo było błędów we wszystkich elementach. Kiedy na prowadzenie zaczęli wychodzić gospodarze, to Andrea Giani zdecydował się zmienić jednego z przyjmujących, co poprawiło grę jego podopiecznych. Choć najbardziej przydałoby się zmienić rozgrywającego, bowiem Michał Baranowicz wyraźnie nie miał dobrego dnia. W zaciętej końcówce górą byli katowiczanie, którzy zachowali więcej zimnej krwi, zwłaszcza Serhiy Kapelus.

W czwartym secie Włosi popełniali jeszcze więcej błędów niż w poprzednich, co starali się wykorzystać katowiczanie. Bardzo dobrze blokowali, co odbierało atakującym Calzedonii chęci do walki. Wyglądali, jak by chcieli już skończyć to spotkanie. Pojedyncze udane akcje Urosa Kovacevica czy Kamila Baranka nie zmieniały obrazu sytuacji. W drugiej połowie partii podopieczni trenera Piotra Gruszki grali już na zupełnym luzie i zdominowali przeciwnika całkowicie.

GKS Katowice - Calzedonia Verona 3:1 (25:15, 22:25, 25:23, 25:20)

GKS Katowice: Krulicki, Butryn, Falaschi, Kapelus, Pietraszko, Sobański, Mariański (libero) oraz Stańczak (libero), Stelmach, Fijałek, Błoński, Kalembka

Calzedonia Verona: U. Kovacević, Baranowicz, Holt, Mengozzi, Stern, Anzani, Giovi (libero), Baranek

Komentarze (0)