LŚ 2016: awantury, czerwone kartki i wymęczone zwycięstwo Portugalii. Gospodarze w finale drugiej dywizji

Materiały prasowe
Materiały prasowe

W drugim półfinale drugiej dywizji Ligi Światowej Portugalia pokonała 3:1 Holandię i zmierzy się w niedzielnym finale z Kanadą.

Historia dotychczasowych pojedynków oraz tegorocznych wyników wskazywałaby na Holandię jako faworyta drugiego półfinału. Ale to Portugalia jest gospodarzem turnieju i od razu wzięła sprawy w swoje ręce. Początkowo prawie wszystkie punkty dla swojej ekipy zdobywał Alexandre Ferreira. Szybko Holendrzy jednak wyrównali i po błędzie gospodarzy wyszli na pierwsze prowadzenie 11:10.

Nie nacieszyli się jednak zbyt długo przewagą. W ich grze było stanowczo zbyt dużo błędów, a rywale niesieni dopingiem kibiców prezentowali się o wiele solidniej. Nadal najlepiej punktującym zawodnikiem był Alexandre Ferreira, do dorobku sporo dołożył też Hugo Gaspar. Portugalczycy utrzymali przewagę i wygrali pierwszą odsłonę spotkania.

Koncert gry portugalskich siatkarzy nie ustawał także w drugiej partii. Holendrzy byli nieskuteczni w ataku, mylili się na zagrywce i po widowiskowej akcji Ferreiry, który zaatakował niczym rasowy środkowy, było już 10:6. Ale Oranje gonili wynik. Dopiero w końcówce udało im się wyrównać stan seta. Skuteczny blok Jaspera Diefenbacha dał wynik 22:22. Kolejne dwie akcje należały do Portugalczyków, ale rywale doprowadzili do kolejnego remisu 24:24. Znów podopieczni trenera Gido Vermuelena popełnili błędy w kluczowym momencie i przegrali także drugiego seta.

Najwyraźniej prowadzenie 2:0 w meczu uśpiło Portugalczyków, bowiem trzeciego seta zaczęli bardzo niemrawo. Seria skutecznych bloków pozwoliła gościom na wysokie prowadzenie 9:4. Na taki rozwój wypadków od razu zareagował trener miejscowych, dokonując od razu podwójnej zmiany, zamiast tak jak poprzednio zadaniowo w końcówce seta.

ZOBACZ WIDEO Szymon Marciniak o pracy na Euro 2016: Nie byłem przerażony, absolutny luz

Ale te zmiany nie pomogły. Holendrzy punktowali w najlepsze, mieli dużo skutecznych bloków, w całym trzecim secie w sumie aż dziewięć. W krótkim czasie wypracowali dziewięciopunktową przewagę. W końcówce Francisco Santos, widząc co się dzieje, zdjął Ferreirę i pozwolił swojemu liderowi nabrać sił przed kolejnym setem. Oranje łatwo wygrali tę odsłonę do 17.

W czwartej partii gra się wyrównała. Dopiero przy stanie 11:11 błąd Alexa Ferreiry, a potem skuteczny blok Robberta Andringi pozwoliły wypracować prowadzenie większe, niż jeden punkt. Z akcji na akcję Oranje się rozkręcali, a Portugalczycy nie byli już tak skuteczni, jak w pierwszych dwóch setach meczu. Kiedy podopieczni trenera Vermuelena prowadzili 20:14, wydawało się, że to koniec emocji w tym secie.

Ale to dopiero był początek. Przy zagrywce Miguela Rodriguesa miejscowi zaczęli odrabiać straty. Dwa bloki Hugo Gaspara na Van Garderenie przypieczętowały tę serię, dając remis 22:22. Dwie akcje później sędzia stwierdził, że Gaspar zaatakował po bloku i zaczęły się dyskusje, nie pierwsze zresztą w tym meczu. Obie strony głośno dochodziły swoich racji i w efekcie główny arbiter przyznał dwie czerwone kartki. Jedną dostał Alexander Ferreira, drugą Robin Overbeeke. Nie zmieniło to jednak faktu, że Portugalczycy nie wypuścili już ze swoich rąk szans na zwycięstwo. Mecz zakończyło udane zagranie portugalskiego atakującego.

Portugalia - Holandia 3:1 (25:22, 26:24, 17:25, 29:27)

Portugalia: Marcel, Ferreira A., Silva, Rodrigues, Gaspar, Lopes, Casas (libero) oraz Cveticanin, Ferreira M., Violas, Oliveira, Martins, Fidalgo (libero).

Holandia: Van Haarlem, Van Garderen, Diefenbach, Rauwerdink, Koelewijn, Ter Maat, Sparidans (libero) oraz Keemink, Overbeeke, Andringa.

Komentarze (0)