LŚ 2016: Polacy bezradni w starciu z Francją. Obrońcy tytułu bliżej Final Six

PAP / Grzegorz Michałowski
PAP / Grzegorz Michałowski

W swoim trzecim meczu w Łodzi reprezentacja Polski przegrała 0:3 z Francją i zakończyła zmagania w mieście włókniarzy z jednym zwycięstwem na koncie. Biało-Czerwoni w niedzielę walczyli, ale w końcówkach setów to rywale zachowywali zimną krew.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnim meczu łódzkich zmagań w ramach tegorocznej edycji Ligi Światowej Biało-Czerwoni podejmowali w Atlas Arenie aktualnych mistrzów Europy i jednocześnie obrońców złotego medalu Ligi Światowej sprzed roku.  Oba zespoły miały za sobą kompletnie nieudaną sobotę. Dzień wcześniej bowiem Francuzi ulegli niespodziewanie Argentynie po tie-breaku, a Polacy przegrali 1:3 z reprezentacją Rosji.

Lepiej niedzielną rywalizację rozpoczęli podopieczni Laurenta Tillie, który tym razem zostawił na ławce Antonina Rouziera, posyłając do boju od początku Thibaulta Rossarda. I to właśnie młody atakujący dał sygnał do ofensywy kolegom, dobrze zbijając i blokując już w pierwszych minutach meczu. Francuzi szybko przejęli inicjatywę i długo jej nie oddawali. Polacy zaś grali falami. Potrafili skrócić dystans do minimum, by po chwili przegrywać już 11:15. Bardzo dobre akcje i skuteczne bloki przelatali momentami kompletnej bezradności.

W końcówce seta poprawili jednak skuteczność, a sprawy w swoje ręce wziął Bartosz Kurek, który najpierw asem serwisowym zmniejszył przewagę rywala do jednego oczka, a następie potężnym atakiem skończył kontrę, doprowadzając do remisu. Bohaterska gra lidera Biało-Czerwonych (w całym secie 7/9 w ataku) pozwoliła przedłużyć emocje, ale przy braku wsparcia reszty zespołu ostatecznie górą i tak byli Francuzi, za sprawą wykorzystanej przez Earvina Ngapetha kontry.

Po zmianie stron inicjatywa wciąż należała do gości. Polacy kolejny raz przespali pierwsze minuty i dopiero w połowie seta zaczęli odzyskiwać rezon. Trójkolorowych trudno było jednak wybić rytmu. Choć zespół Stephane'a Antigi od czasu do czasu przeprowadzał akcje, które wzbudzały szał na trybunach to jednak w jego grze nie było ciągłości i konsekwencji. Presja, jaką wywierali Francuzi, nie pozwalała rozwijać gospodarzom skrzydeł w ofensywie, a i asekuracja w defensywie nie była najmocniejszą stroną Biało-Czerwonych. W takich okolicznościach goście pewnie wygrali drugą odsłonę 25:20.

ZOBACZ WIDEO Jan Nowicki po wielkim triumfie Polaków: Sport ma sakramencką ilość dramatu

Po dłuższej przerwie Polacy wrócili na parkiet z dużą ochotą do gry i zdecydowanie rzucili się na rywala (5:2). Francuzi błyskawicznie wrócili jednak do gry, o co zadbali Ngapeth i Rossard. W kolejnych minutach żaden z zespołów nie był w stanie przejęć inicjatywy, a wynik długo oscylował wokół remisu. Przy stanie 17:17 pomylił się jednak Kurek, a niedługo później po dobrej zagrywce Ngapetha szczelny blok postawił Kevin Le Roux i sytuacja znów wymykała się mistrzom świata spod kontroli.

Zaskakujący as serwisowy Rafała Buszka pozwolił Polakom doprowadzić do remisu i nerwowej końcówki, a wkrótce gospodarze mieli nawet piłki setowe, ale po autowym ataku Kurka w kolejnej akcji kontrę Francji skończył niezawodny Ngapeth i to przyjezdni wygrali seta i całe spotkanie 3:0. Tym samym Polska zanotowała drugą na swoim terenie porażkę i turniej w Łodzi skończyła z trzema punktami na koncie. Zwycięzcą rywalizacji w Atlas Arenie okazała się reprezentacja Francji, która bez straty punktu i seta rozprawiła się z Polską i Rosją, a Argentynie uległa dopiero po tie-breaku.

Polska - Francja 0:3 (28:30, 20:25, 29:31)

Polska: Łomacz, Nowakowski, Buszek, Kurek, Bednorz, Kłos, Zatorski (libero) oraz Konarski, Szalpuk, Bieniek.

Francja: Toniutti, Ngapeth, Le Roux, Le Goff, Marechal, Rossard, Grebennikow (libero) oraz Clevenot, Pujol, Lyneel.

Źródło artykułu: