WGP, gr H1: Obrończynie tytułu triumfatorkami rundy interkontynentalnej

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Ostatni dzień zmagań w grupie H1 World Grand Prix wyłonił zwyciężczynie rundy interkontynentalnej tego cyklu. Reprezentantki USA pokonały Chinki 3:0 i z pierwszego miejsca awansowały do Final Six. W niedzielę triumf odniosły także Holenderki.

Oba niedzielne pojedynki w grupie H1 World Grand Prix były ważne dla ostatecznego układu głównej tabeli. W pierwszym pojedynku zmierzyły się reprezentacje Holandii i Niemiec. Podopieczne Giovanni Guidettiego w przypadku pokonania byłej już drużyny włoskiego szkoleniowca zapewniłyby sobie piąte miejsce po fazie interkontynentalnej i awans do Final Six. Niemki walczyły już tylko o honorowy triumf, bowiem po ośmiu meczach pozostawały w tabeli z bilansem 0-8 i zerowym dorobkiem punktowym.

Niestety, z punktu widzenia naszych zachodnich sąsiadów, po niedzielnym starciu z Holandią statystyka ich ulubienic uległa jeszcze pogorszeniu. Wicemistrzynie Europy, mimo że ich gra była daleka od ideału, dzięki mniejszej ilości błędów w końcówkach poszczególnych partii wygrały całe spotkanie 3:0 i z piątej pozycji awansowały do turnieju finałowego World Grand Prix.

Z kolei Niemki, grające w bardzo odmłodzonym składzie, przegrały wszystkie dziewięć spotkań w fazie interkontynentalnej, nie zdobywając nawet jednego punktu meczowego. Tym samym w kolejnej edycji tych rozgrywek podopieczne Feliksa Kozłowskiego zagrają w drugiej dywizji, a ich ewentualnymi przeciwniczkami w drodze do elity będą m. in. reprezentantki Polski.

W starciu z Holandią Niemki zagrały dobrze w ataku. Ich liderkami w tym elemencie były Louisa Lippmann i Jana Franziska Poll, które zdobyły odpowiednio 18 i 11 oczek. Wśród rywalek, po raz kolejny w tym turnieju, niekwestionowaną liderką była Lonneke Sloetjes (20 punktów). Niemki nie ustąpiły zbyt mocno rywalkom także w bloku i polu zagrywki. Tym samym ich główną przyczyną porażki 0:3 była zdecydowanie większa liczba błędów własnych niż przeciwniczek (24-16).

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jan Nowicki o Cristiano Ronaldo. "Nie cierpię Krystyny, oni są do ogrania"

Niemcy - Holandia 0:3 (24:26, 20:25, 22:25)
Niemcy:

Poll (11), Hanke (1), Lippmann (18), Kauffeldt (4), Izquierdo (7), Silge (5), Dreblow (libero) oraz Stigrot (2), Mollers (2), Holzig 
Holandia:

Balkestein-Grothues (6), Dijkema (2), Sloetjes (20), De Kruijf (6), Plak (8), Belien (4), Stam-Pilon (libero) oraz Buijs (5), Steenbergen (1), Pietersen, Schoot

***

Na deser kibicom pozostała rywalizacja Chinek i reprezentantek USA. Przed tym pojedynkiem obie drużyny zajmowały dwie pierwsze pozycje w tabeli World Grand Prix. Drużyna z Azji nie poniosła jednak żadnej porażki w ośmiu meczach i o dwa punkty wyprzedzała niedzielne rywalki, które legitymowały się bilansem 7-1. Tym samym tylko zwycięstwo za trzy punkty pozwoliłoby zespołowi zza oceanu wygrać fazę interkontynentalną.

Aktualne mistrzynie świata przystąpiły do tego meczu bardzo skoncentrowane i od pierwszych piłek starały się narzucić rywalkom swój styl gry. Chinki miały duże problemy z przyjęciem zagrywki przeciwniczek, przez co bardzo mocno ucierpiała ich gra w ofensywie. Po wygraniu premierowej odsłony do 19 Amerykanki nie zwolniły tempa i w dwóch kolejnych odsłonach także zdecydowanie zdominowały wydarzenia na parkiecie.

Po raz kolejny liderką ofensywną obrończyń tytułu była Jordan Larson-Burbach (20 punktów). Bardzo dobry mecz zagrały także znane z parkietów Orlen Ligi Kimberly Hill i Rachael Adams, które łącznie zapisały na swoim koncie aż 28 oczek. Jenny Lang Ping dokonywała wielu zmian w składzie swojej drużyny, ale ostatecznie nie znalazła takiego zestawienia, które pozwoliłoby odwrócić gospodarzom losy rywalizacji.

Z bilansem ośmiu zwycięstw i jednej porażki (24 punkty) podopieczne Karcha Kiraly'ego wygrały rundę interkontynentalną. Taki sam bilans zanotowały Chinki, ale w dziewięciu spotkaniach zdobyły o jeden punkt mniej od rywalek. W Final Six, które odbędzie się w Tajlandii, zagrają jednak oba zespoły, a oprócz nich także gospodarze, Brazylijki, Rosjanki i Holenderki.

Chiny - USA 0:3 (19:25, 21:25, 17:25)
Chiny:

Yuan (1), Zhu (7), Zhang (7), Gong (10), Ding (1), Yan (6), Lin (libero) oraz Xu (6), Zeng (2), Yang (1), Hui (1), Shen
USA:

Larson-Burbach (18), Glass, Lowe (8), Adams (13), Hill (15), Akinradewo (7), Hagglund (libero) oraz Lloyd (1), Fawcet (1), Robinson

Tabela grupy H1:

MiejsceDrużynaZ-PPunktySety
1. USA 3-0 9 9:1
2. Chiny 2-1 6 6:3
3. Holandia 1-2 3 4:6
4. Niemcy 0-3 0 0:9
Komentarze (1)
avatar
baleron
26.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niesamowite są te Amerykanki, a ich trener ma problem nadmiaru klasowych zawodniczek.
*
Pamiętam WGP 2010 chyba, kiedy to Polki awansowały do F6 elity, turniej był gdzieś w Azji, a tam w pierws
Czytaj całość