Kopciuszek z Piły
Pilanki w tym sezonie bardzo dzielnie walczyły w Lidze Mistrzyń, ale trzeba powiedzieć, że szczęście opuściło podopieczne Jerzego Matlaka. Srebrne medalistki Mistrzostw Polski z ubiegłego roku cały czas miały pod górkę. W fazie grupowej wylosowały dwóch ubiegłorocznych finalistów. A przecież do tego należy dodać, że Sirio Perugia, Zariecze Odincowo czy nawet Dela Martinus Amstelveen, to drużyny, które posiadają kilka razy większe budżety od Farmutilu Piła, lecz mimo to siatkarki z Wielkopolski się nie poddały, walczyły z tymi zespołami. Dzięki temu dostarczyły kibicom wielu wspaniałych i niezapomnianych emocji. Rywalizację zakończyły na drugiej pozycji, a to premiowało je dalszą grą. Nawet gdyby pilanki po prostu nie wyszły z grupy nikt nie mógłby mieć im tego za złe, wszak w opinii wielu obserwatorów to była najsilniejsza stawka i tym bardziej ekipie Jerzego Matlaka należą się wielkie brawa.
Grają dalej, ale i tak nie mają szczęścia
Wszyscy mieli nadzieję, że może po niefortunnym wcześniejszym losowaniu, los uśmiechnie się do pilanek w kolejnej fazie. Niestety, fortuna ponownie spłatała figla drużynie z grodu Staszica, tym razem łącząc je z niezwykle silnym Volleyem Bergamo. Gdyby jednak Polki pokonały włoski zespół, to później trafiłyby na kogoś z pary Scavolini Pesaro - Zariecze Odincowo i jak tu wicemistrzynie Polski mogą nie mówić o pechu? Najbardziej z uczestnictwa w Lidze Mistrzyń Farmutilu cieszyli się kibice, bo dzięki temu w Pile mogli zobaczyć takie gwiazdy światowej siatkówki jak: Francien Huurman, Walewska de Oliveira, Lubow Sokołowa, Kim Willoughby, Hao Yang, Francesca Piccinini, Eleonora Lo Bianco czy Antonella Del Core.
Zawsze walczyły do końca
Na pewno cieszyć może fakt, że pilanki nigdy nie przestraszyły się rywalek i nie przegrały żadnego spotkania w szatni. Zawsze, gdy wychodziły na parkiet, to pokazywały się z jak najlepszej strony. Nawet w ostatnim przegranym spotkaniu z Volleyem Bergamo. Gospodynie tamtego pojedynku, co prawda nie ugrały nawet seta, ale były blisko tego celu w pierwszej i trzeciej odsłonie, które przegrały, do 23. Nikt już się nie dowie, jakby to wszystko się potoczyło, gdyby pilanki miały nieco więcej szczęścia, doświadczenia i nie popełniły błędów w końcówkach.
Historia również nie sprzyja Farmutilowi
Wicemistrzynie Polski, aby awansować do kolejnej rundy musiałyby pokonać rywalki w stosunku 3:0, a to wydaje się być nie możliwe. Podopieczne Lorenzo Micelliego po raz ostatni w takim stosunku 12 października 2006 roku, wtedy to drużyna z Lombardii poległa w Pucharze Włoch z Sirio Perugia. Później nawet jak przegrywała to urywała, chociaż seta przeciwniczkom, tylko, że każda seria się kiedyś kończy i może Farmutil Piła pokusi się o jej przerwanie? Za Włoszkami stoi również historia, bo ostatnimi czasy zespoły, które wygrywały swoje pierwsze mecze w fazie play-off Ligi Mistrzyń przechodziły dalej, jedynie z tego wyłamały się m.in. Winiary Kalisz, które pokonały w sezonie 2007/2008 Delę Martinus Amstelveen w pierwszym pojedynku - 3:2, później przegrały 0:3 i odpadły z dalszej gry.
W Pile można było wygrać
W pierwszym meczu Farmutilu z Volleyem pilankom zabrakło skuteczności w ataku. Trener Jerzy Matlak jest zdania, że można było wygrać ten mecz. - Można było wygrać to spotkanie, ale popełnialiśmy błędy w newralgicznych momentach. Nie mogliśmy grać środkiem, co jest naszą najsilniejszą bronią - mówił opiekun pilanek. Teraz jego siatkarki nie będą miały absolutnie nic do stracenia. To jest sport, a tutaj może paść każdy wynik. Kibicom nie pozostaje nic innego jak zacisnąć kciuki i wierzyć, że pilanki nie pojechały do Włoch jedynie na wycieczkę.
Początek spotkania, środa, godzina 20.30.