Tym razem łodzianki przegrały 0:3 z Chemikiem Police, który był podrażniony porażką w takim samym wymiarze z Fenerbahce Grundig Stambuł. Budowlane były gorsze od mistrzyń Polski w większości elementów i po nieco ponad godzinie opuściły Szczecin ze zwieszonymi głowami i bez punktów.
- Zwycięstwo Chemika było okazałe. Przyjeżdżając na jego teren, liczyliśmy się z tym, że jest lepszym i bardziej doświadczonym zespołem, ale zarazem liczyliśmy na nawiązanie walki. Tej walki nie było - przyznał Jacek Pasiński, trener Budowlanych Łódź.
Przeciwnik zespołu z centralnej Polski wykręcił znakomitą statystykę - 59 procent skuteczności w ataku, co nie uszło uwadze Pasińskiego. Głównie z tego powodu dominacja Chemika była ewidentna.
- Chemik zagrał jedno z lepszych spotkań jakie widziałem. Bardzo pewnie i skutecznie w przyjęciu oraz ataku. Rzadko w kobiecej siatkówce suma wszystkich atakujących przekracza 50 procent skuteczności. Chemik obrzydzał nam grę swoją pewnością i zdecydowaniem - powiedział szkoleniowiec.
Razem z zawodniczkami musi poprawić grę, jeżeli chcą zapunktować w meczu z wiceliderem PGE Atomem Trefl Sopot. W przeciwnym razie oddalą się od czwórki w tabeli Orlen Ligi.
- Chemikowi nie potrafiłyśmy się przeciwstawić, a nawet popsuć odrobinę krwi - ubolewała środkowa Sylwia Pycia. - Nasze przyjęcie i zagrywka były zdecydowanie za słabe, by zrobić krzywdę przeciwnikowi. Nie poradziłyśmy sobie w naszych akcjach, a jednocześnie nie potrafiłyśmy wybić policzanek z uderzenia. I tak skończyło się szybkim 0:3.
Zobacz wideo: Monika Hojnisz: Takie starty podbudowują
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.