Asseco Resovia Rzeszów miała okazję mierzyć się z Zenitem Kazań przed rokiem w Final Four Ligi Mistrzów, ale także w spotkaniach towarzyskich na początku stycznia. We wszystkich wydarzeniach uczestniczył Krzysztof Ignaczak.
- Oczywiście Zenit Kazań ma w swoich szeregach znakomite postaci, jak choćby Wilfredo Leona, czy Matthew Andersona i jest to zespół bardzo mocno naszpikowany gwiazdami, ale Lotos Trefl ma takiego fachowca, jakim jest Andrea Anastasi. Trener z pewnością doskonale zdaje sobie sprawę, jakie, jeśli w ogóle, słabe punkty ma Zenit i jak je wykorzystać. Trzeba pamiętać, że po drugiej stronie siatki stoją ludzie, a nie maszyny i oni też potrafią się pomylić - skomentował libero.
Gdańszczanie trenują już w komplecie, do gry powrócił Mateusz Mika, jednak żeby punktować z Zenitem, będzie musiał się przebić przez blok m.in. Maxwella Holta. - Dużym wzmocnieniem drużyny z Kazania jest także transfer rosyjskiego rozgrywającego Alexandra Butki. Z tą pozycją kazańczycy mieli największy problem, byli łatwi w odczytaniu dla przeciwnika. Zakup nowego zawodnika na pewno zmieni obraz gry, co będzie ciężkim orzechem do zgryzienia dla sztabu gdańszczan, ponieważ nie mają oni nawet zbyt wiele materiału do analizy. Z drugiej strony, Zenit może nie być jeszcze doskonale zgrany w tym elemencie. Siły Lotosu upatruję w zespołowości. Jeżeli zagrają tak, jak potrafią grać przeciwko najlepszym, to z pewnością mają szanse w tej konfrontacji. Z moich doświadczeń z tym przeciwnikiem wiem, że należy go nękać zagrywką, ten element nie jest ich najmocniejszą stroną - podsumował Ignaczak.