MKS Będzin - PGE Skra Bełchatów: Waleczny outsider zaskoczył, ale nie pokonał potentata

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

W meczu rozpoczynającym 15. kolejkę PlusLigi MKS Będzin podejmował PGE Skrę Bełchatów. Gospodarze zdołali toczyć z rywalami wyrównaną grę, lecz nie przełożyło się to nawet na jednego zwycięskiego seta.

W starciu wicelidera z ostatnią drużyną tabeli faworyt był tylko jeden, tym bardziej, że Miguel Falasca desygnował do gry najmocniejszy skład. Tym samym pokazał, że jego zespół nie lekceważy rywala. Był to dobry krok, gdyż będzinianie rozpoczęli spotkanie mocno zmobilizowani, a ich gra była skuteczna, dobrze spisywali się na siatce, tak jak i w systemie blok - obrona.

Przed pojedynkiem bełchatowianie obawiali się mocnej zagrywki rywali, i słusznie, to bowiem asem Maciej Pawliński dał MKS-owi prowadzenie (15:14). Mogło się wydawać, że dwa efektowne bloki ukrócą waleczność Zagłębiaków, ale nic takiego się nie stało. Walka była bardzo zacięta, a inicjatywa była po stronie gospodarzy, którzy mieli jedno "oczko" przewagi. Końcówka okazała się dla nich bolesna, niewykorzystane szanse zemściły się na nich, a katem okazał się Mariusz Wlazły, który przez całego seta nie był zbyt skuteczny.

Choć podopieczni Stelio DeRocco weszli w drugą partię nie za dobrze, to dość sprawnie wrócili do lepszej gry. Na pierwszej przerwie przegrywali różnicą jednego punktu, a po powrocie na boisko zanotowali świetną serię, między innymi dzięki bardzo dobrej postawie w bloku (12:8). Falaska zdecydował się na szereg zmian, co wpłynęło na wynik i kolejną serię. MKS prowadził 14:13, a kilka minut później przegrywał 14:22. W szeregach bełchatowian dobrze prezentowali się zmiennicy, a mocnymi punktami zespołu były zagrywka (w tym elemencie popisywał się Nicolas Uriarte) i blok. Po takim ciosie gospodarze już się nie podnieśli.

Obaj trenerzy zdecydowali się na szereg zmian, więc wyjściowe składy znacząco różniły się od podstawowych, w których drużyny rozpoczęły to spotkanie. Gra będzinian znów wyglądała dobrze, a wynik oscylował w okolicach remisu. Siatkarze Skry grali cierpliwie, co zostało im wynagrodzone, z biegiem czasu gospodarze mylili się częściej, dzięki czemu ich straty rosły (12:15). Stelio DeRocco starał się wpłynąć na losy tego seta, ale Skra była nie do zatrzymania.

MKS Będzin - PGE Skra Bełchatów 0:3 (23:25, 19:25, 16:25)

MKS: Peacock (1), Kamiński (7), Gaca (2), Warda (2), Żuk (12), Pawliński (5), Kaczmarek (libero) oraz Stysiał (libero), Laane, Piotrowski (2), Oczko (2), Baczkała (4), Schamlewski, Peszko.

PGE Skra: Uriarte (5), Wlazły (7), Kłos (4), Wrona (10), Conte (10), Marechal (6), Piechocki (libero) oraz Lisinac (1), Gromadowski (6), Rodriguez (8), Stanković.

MVP: Nicolas Uriarte (PGE Skra Bełchatów)

Komentarze (3)
SPIWEJ
30.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No ale czym ta Skra zaskoczyła Będzin? 
avatar
sheldon
29.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
potentata ? 
avatar
kara
29.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Skra gra tragicznie po tej przerwie Berlińskiej, choć nawet przed nią nie prezentowali się jakoś super, ale teraz to, aż się nie chce na to patrzeć. Dostali więcej wolnego i takie są efekty, za Czytaj całość