Zespół z Jastrzębia-Zdrój po raz drugi z rzędu zwyciężył w trzech setach. Po niespodziewanym pokonaniu Cerrad Czarnych Radom tym razem o sile JW przekonał się Effector Kielce. - Cieszymy, że wygraliśmy w Kielcach za trzy punkty. Było to dla nas bardzo ważne, ponieważ walczyliśmy o szóstkę, która będzie grała o Puchar Polski. To nam się udało, awansowaliśmy w tabeli, więc to zwycięstwo jest naprawdę cenne - powiedział po meczu Michał Masny.
Swojego zadowolenia z postawy i końcowego wyniku nie ukrywał także szkoleniowiec mistrzów Polski z 2004 roku, Mark Lebedew. - Jestem zadowolony z postawy moich podopiecznych. Dzięki zwycięstwu udało nam się zakwalifikować do Pucharu Polski - podkreślił.
Gospodarze tylko w drugiej partii postawili się jastrzębianom. Odrobinę lepsza gra nie pozwoliła jednak urwać chociażby seta. - To były bardzo dobre zawody. Mam na myśli skuteczną grę moich zawodników oraz utrzymywanie przez nich bezpiecznej przewagi.
Lebedew jednoznacznie przyznał, że najwięcej krwi napsuł jego drużynie Mateusz Bieniek. - Zagraliśmy solidnie z wyjątkiem pewnych fragmentów w drugim secie. Najwięcej problemów sprawiała nam zagrywka Mateusza. To wcale nie było łatwe starcie, dlatego tym bardziej jestem usatysfakcjonowany - zakończył.