Pracujące w Szczyrku reprezentantki Polski mają już w nogach kilkanaście spotkań ligowych i pucharowych granych niemal co trzy dni, a tym samym rzadko kiedy mogły skupić się na czystym treningu.. A gdy do tego dołożyć godziny spędzone w autokarach i samolotach... - Zdarzają się chwile zwątpienia, ale walka o igrzyska olimpijskie to tak ważny cel, że rzadko kiedy myśli się o zmęczeniu i rezygnacji z wysiłku. Wiemy, po co tu jesteśmy i wiemy, o co walczymy. Każda z nas zdecydowała się na rywalizację o największe marzenie każdego sportowca, każda z nas chciałaby, by ono się spełniło. Chyba nikt tutaj nie potrzebuje dodatkowej motywacji - przekonywała Paulina Maj-Erwardt w rozmowie z naszym portalem. Ona i jej koleżanki z Polskiego Cukru Muszynianki Muszyna dołączyły do zgrupowania reprezentacji Polski dzień po jego oficjalnym rozpoczęciu, a powodem była podróż z Mariboru po meczu w Pucharze CEV.
Wielokrotna reprezentantka Biało-Czerwonej kadry potwierdziła, że cały zespół zachowuje entuzjazm i pozytywną energię mimo wszelkich trudności. - Pomimo nie do końca udanych w naszym wykonaniu mistrzostwach Europy atmosfera była bardzo dobra i pod tym kątem nie miałyśmy sobie nic do zarzucenia. Na razie początek zgrupowania upływa nam spokojnie, jest miło i każda z nas jest skupiona na tym, żeby utrzymać jak najlepsze relacje w drużynie. Wiadomo, że w tym okresie jest szczególnie trudno, bo czekają nas święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok, a my w tym czasie spędzimy niewiele czasu z rodziną. A do tego dochodzi świadomość, że koleżanki z klubu mają wolne, a my będziemy walczyć pod dużą presją i musimy do samego końca utrzymać koncentrację. Ale dajemy sobie radę, każda z nas jest uśmiechnięta i dobrze nam się razem pracuje - stwierdziła siatkarka mistrzyń Polski.
Polskie siatkarki w pierwszej fazie zmagań zmierzą się z Rosjankami, aktualnymi mistrzyniami Europy, oraz kadrami Włoch i Belgii, które w ostatnich latach były dla Biało-Czerwonych nie do przejścia. Maj-Erwardt nie traci jednak nadziei na korzystny wynik i każe przypomnieć sobie o kwalifikacjach olimpijskich sprzed czterech lat. - Nie byłyśmy w Ankarze faworytem, ale doszłyśmy mimo to do finału, w którym zabrakło już nam nieco sił i chłodnej głowy. Jest szansa na powtórzenie tego wyniku: pierwsze miejsce będzie bardzo trudno zdobyć, ale w drugą i trzecią lokatę należy celować, bo w końcu one dają miejsce w łatwiejszych turniejach światowych. Turniej w Turcji będzie specyficzny, bo każda reprezentacja ma zawodniczki wyrwane z okresów przygotowania w klubach i wszyscy mają taki sam problem: stworzyć w dziesięć dni wysoką formę całej drużyny. Upatrujemy swoich szans w dobrym przygotowaniu fizycznym, teraz pozostaje ułożyć sprawy mentalne - uznała.
Libero polskiej kadry występuje w zespole, który w ostatnich miesiącach pokonał mistrza Włoch oraz utytułowane Eczacibasi Vitra Stambuł, obrońcę złota Ligi Mistrzyń i nie ma żadnych kompleksów w rywalizacji z najlepszymi przedstawicielami kontynentu. Pamiętając o tym, że zawodniczki polickiego Chemika tworzą trzon polskiej reprezentacji, można być niemal pewnym, że w Ankarze nie będą drżały ze strachu przed żadnym rywalem. - W takich rozgrywkach ma się okazję do rewanżu i dokładniejszej analizy przeciwnika, natomiast w tych eliminacjach nie będzie szansy na rehabilitację. Ale faktycznie, utrzymujemy kontakt z najwyższą europejską czołówką i mamy sportowe obycie, dlatego jest nam łatwiej stanąć w dobrym przeciwnikiem i wykorzystać jego słabsze strony. To doświadczenie na pewno będzie miało spory wpływ na nasza postawę w Turcji. Nie jest już tak, że jedna czy dwie siatkarki grały zagranicą, a reszta wciąż czeka na swoją przygodę z tym najwyższym poziomem. Cztery lata temu w Ankarze zabrakło nam bagażu doświadczeń, teraz nie będziemy mogły się tym tłumaczyć - przyznała libero.