Dla obu drużyn środowa konfrontacja zaliczana była do tych z gatunku "za sześć punktów". Zarówno MKS Będzin, jak i Effector Kielce po ośmiu kolejkach zgromadziły po 4 punkty w ligowej tabeli i zajmowały miejsca w ogonie tabeli PlusLigi. Zwycięzca tego pojedynku odbiłby się od dna, choć jego sytuacja niewiele by się poprawiła. W lepszych humorach do spotkania przystępowali kielczanie, którzy w ostatniej kolejce odnieśli pierwszy triumf w sezonie. Gospodarze na ligową wygraną czekali od trzech kolejek.
Od pierwszej piłki lepiej prezentowali się będzinianie, którzy przy zagrywce Mariusza Gacy momentalnie uzyskali przewagę (5:1). Szybko na wydarzenia na parkiecie zareagował trener Dariusz Daszkiewicz, który zmienił Krzysztofa Wierzbowskiego na Igora Witiuka, ale Effector nadal był tłem dla rywali. Kielczanie mieli tylko dwa zrywy, a najlepiej w ich szeregach spisywał się Mateusz Bieniek. To było jednak zbyt mało, by przeciwstawić się dobrze dysponowanym gospodarzom. MKS systematycznie powiększał przewagę i inauguracyjną partię wygrał do 17.
Przegrana podziałała na kielczan niczym płachta na byka. W drugim secie byli oni zdecydowanie lepiej dysponowani niż jeszcze kilkanaście minut temu. To oni dyktowali warunki na parkiecie, wzmocnili zagrywkę i byli skuteczniejsi w ataku. Effector szybko wypracował sobie przewagę i na nic zdały się zmiany dokonywane przez trenera Tomasz Wasilkowski. W końcówce będzinianie zerwali się do odrabiania strat, ale było zbyt późno, by odwrócić losy seta.
Trzecią partię lepiej rozpoczęli będzinianie, lecz ich dobra gra trwała tylko do stanu 13:10. Jeszcze na drugą przerwę techniczna gospodarze schodzili przy dwupunktowym prowadzeniu, ale wówczas do głosu doszli kielczanie. Podopieczni trenera Daszkiewicza skrzętnie wykorzystywali błędy rywali i nie tylko odrobili straty, ale wywalczyli 5 "oczek" przewagi. Takiej zaliczki zespół ze stolicy województwa świętokrzyskiego nie dał sobie odebrać i do czwartej odsłony przystępował w komfortowej sytuacji.
Uskrzydleni triumfem w poprzedniej partii kielczanie czwartego seta rozpoczęli z animuszem. Atutem gości była zagrywka, z przyjęciem której problemy mieli będzinianie. Effector ponownie szybko wypracował sobie przewagę. Będzinianie starali się zniwelować stratę, ale ich gra była zbyt szarpana. Kielczanie po słabym pierwszym secie wyciągnęli wnioski, grali dużo lepiej niż rywale i odnieśli drugie z rzędu zwycięstwo w rozgrywkach PlusLigi.
MKS Będzin - Effector Kielce 1:3 (25:17, 22:25, 20:25, 17:25)
MKS Będzin: Pawliński, Kamiński, Gaca, Baczkała, Peacock, Laane, Kaczmarek (libero) oraz Żuk, Schamlewski, Piotrowski, Oczko, Peszko, Warda.
Effector Kielce: Takvam, Wierzbowski, Jungiewicz, Kędzierski, Buchowski, Bieniek, Sobczak (libero), Biniek (libero) oraz Witiuk, Komenda, Maćkowiak.
MVP: Sławomir Jungiewicz (Effector Kielce).