Początek obecnego sezonu, dla zespołu z Bydgoszczy i dla mistrza Polski, był bardzo pechowy. W wyniku kontuzji obie ekipy doznały bowiem sporych osłabień. Drużyna Piotra Makowskiego dość szybko uporała się z problemami, czego potwierdzeniem było sześć punktów zdobytych w meczach z Effectorem Kielce i BBTS Bielsko-Biała. Trener Andrzej Kowal o takim komforcie nie może mówić. Pokazało to starcie z Jastrzębskim Węglem, przegrane przez ekipę z Podkarpacia 2:3.
Szkoleniowiec Asseco Resovii przed rozpoczęciem rozgrywek miał prawo być spokojny o przebieg rywalizacji w rundzie zasadniczej. Zdaniem siatkarskich ekspertów, klubowi działacze skompletowali najsilniejszy skład w historii, co miało zwiastować dominację mistrzów Polski. Okazało się jednak, że w zmaganiach o ligowe punkty niczego nie można być pewnym. Udowodnili to gracze Jastrzębskiego Węgla, wygrywając na Podpromiu 3:2. Tym samym już po 5 kolejkach rzeszowska ekipa straciła status niepokonanej. Przerwana została również zwycięska seria, licząca 18 spotkań.
- Powiem krótko: to nie był nasz dzień. Mieliśmy złe przyjęcie, przez co później mieliśmy mnóstwo problemów w ataku. Z kolei Jastrzębski Węgiel zagrał bardzo dobrze. Nieźle spisali się w zagrywce, odrzucili nas od siatki i zasłużenie wygrali. Trzeba wyciągnąć wnioski i iść dalej. Taki jest sport - powiedział po spotkaniu Olieg Achrem.
Ze spokojem niekorzystny wynik przyjął również Andrzej Kowal, zapowiadając skupienie się na kolejnych meczach. Bardziej niż walka o ligowe punkty, głowę szkoleniowca zaprzątają jednak problemy zdrowotne towarzyszące drużynie od początku rozgrywek. Z urazami zmagali się już: Aleksander Śliwka, Nikołaj Penczew, Łukasz Perłowski, Dmytro Paszycki, Julien Lyneel i Thomas Jaeschke. W ostatnim czasie problem ten dotknął kolejnych siatkarzy. Absencja Piotra Nowakowskiego i Jochena Schoepsa najprawdopodobniej potrwa dłuższy czas, co mocno komplikuje plany taktyczne szkoleniowca mistrzów Polski. 44-letni trener jak dotąd chętnie korzystał z możliwości dokonywania podwójnej zmiany na pozycjach rozgrywającego i atakującego. Do czasu znalezienia zastępstwa dla Niemca, dokonywanie takiej roszady nie będzie możliwe.
Drużyna Łuczniczki Bydgoszcz rozgrywki rozpoczęła w sposób najgorszy z możliwych. Jeszcze przed pierwszym meczem ze składu wypadł filar zespołu - Jakub Jarosz, który do gry powróci dopiero za kilka tygodni. W spotkaniu inauguracyjnym urazu zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie doznał Wojciech Ferens, drugi z graczy odpowiedzialnych za siłę ofensywną ekipy znad Brdy. To kompletnie rozbiło ekipę Piotra Makowskiego. W efekcie, pierwsze dwa mecze zakończyły się niepowodzeniem.
Przełamanie nastąpiło kilka dni później. Łuczniczka w 48 godzin dwukrotnie sięgnęła po komplet punktów, wysyłając w kierunku rywali sygnał, że kryzys w Bydgoszczy został przezwyciężony. - Wszyscy wytrzymali presję, którą nałożyliśmy sobie po meczu z Radomiem. Widać było, że musimy jak najszybciej wyjść z dołka i pokazać, że potrafimy grać w siatkówkę pomimo braku Wojtka Ferensa i Kuby Jarosza. Na szczęście się udało i trzeba to kontynuować - powiedział Jan Nowakowski po wygranej nad BBTS-em.
Sobotnie spotkanie Łuczniczki z Asseco Resovią Rzeszów, może kibicom obu ekip pomóc uzyskać odpowiedzi na kilka nurtujących ich pytań. Dla gospodarzy, będzie to pierwsza konfrontacja w sezonie z rywalem mającym medalowe aspiracje. To starcie powinno pokazać, czy gospodarze są w stanie włączyć się do walki o czołowe lokaty i krążek, który byłby wymarzonym zwieńczeniem jubileuszu 10-lecia gry w PlusLidze. W przypadku podopiecznych Andrzeja Kowala do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, czy niepowodzenie w meczu z jastrzębianami było jedynie wypadkiem przy pracy, czy niepokojącym sygnałem o spadku formy.
- Każdy z nas gra o mistrzostwo Polski. Przynajmniej moim zdaniem po to się podpisuje kontrakty, żeby walczyć o najwyższe cele. Nie można powiedzieć, że wyjdziemy na mecz z Resovią, będziemy gwizdać i czekać aż na zaczną bić. Nie o to chodzi. Mamy swój charakter i postawimy jak najtrudniejsze warunki - zapowiada przed sobotnim starciem Bartosz Krzysiek.
Łuczniczka Bydgoszcz - Asseco Resovia Rzeszów sobota, 21 listopada 2015 r. godz. 20.00