Paweł Papke: Posada Jacka Nawrockiego nie zależy od wyników

Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej w drugiej części rozmowy z WP SportoweFakty ocenia sytuację w reprezentacji kobiet oraz innych drużynach narodowych. A także odnosi się do perspektyw przejęcia od Japonii praw do organizacji Pucharu Świata.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Jak ocenia pan pracę Jacka Nawrockiego z żeńską reprezentacją?
Paweł Papke:

Jacek Nawrocki miał świetny start z dziewczynami, zajęli drugie miejsce na IE w Baku i bardzo dobrze to wyglądało. Potem dał dziewczynom bardziej doświadczonym trochę odpoczynku, więc oczywiście wyszło to nieco gorzej. Teraz mają już najmocniejszy skład, ale trzeba przyznać, że ich gra faluje. Na pewno nie tego oczekują same zawodniczki. Rozmawiałem z niektórymi i one chciałyby grać na wyższym poziomie i osiągać lepsze wyniki. Na razie nie ma za co ich chwalić, gra jest bardzo nierówna i niestabilna, zwłaszcza w przyjęciu zagrywki. Na pewno kontuzja Kasi Zaroślińskiej jest kłopotem, bo Kasia Skowrońska musiała przejść na atak i brakuje nam drugiej przyjmującej. Ale wierzę w to co robi Jacek Nawrocki i widzę, że dziewczyny też w to wierzą, więc patrzę z optymizmem w przyszłość. Naszym celem na mistrzostwach Europy jest wejście do pierwszej ósemki i to jest nadal realne (wywiad przeprowadzony przed barażem z Białorusią - przyp. red.). Uznamy to za zadowalający rezultat, na który dziewczyny stać i o który powinny walczyć. Jeżeli idzie punkty do rankingu potrzebne do kwalifikacji na igrzyska, to wystarczy nam nawet mniej, bo wyjście z grupy. Srebrny medal zdobyty na Igrzyskach Europejskich w Baku dał nam ogromnie dużo i właściwie rozwiązał nam problem punktów.
A jeżeli cel nie zostanie zrealizowany to czy posada szkoleniowca jest zagrożona?

- Nie, jego posada nie jest zagrożona w żadnym wypadku. Na pewno Jacek Nawrocki zostanie selekcjonerem do końca przyszłego sezonu reprezentacyjnego i może spokojnie pracować ze swoim sztabem szkoleniowym. Niezależnie od wyników.

Męska siatkówka młodzieżowa też się coraz lepiej rozwija, kadeci nie przegrali ani jednego meczu w całym sezonie i zdobyli tytuł mistrza świata.

- Kadeci mieli fantastyczny sezon, mistrzowie Europy i mistrzowie świata w jednym roku to wybitne osiągnięcie. Rewelacyjny wynik, który pokazuje, że szkolenie młodzieży, przynajmniej w męskiej siatkówce, stoi na najwyższym światowym poziomie. Zresztą nasze kadetki też nieoczekiwanie zajęły wysokie ósme miejsce, z czego jestem zadowolony.

Tylko juniorzy nie dołączyli do fali sukcesów.

- Niestety, choć jednak wygrali wszystkie mecze poza dwoma na całym turnieju. Mieli bardzo trudną grupę. Poza tym, kiedy ogłoszono, że Artur Szalpuk pojedzie z seniorami na Puchar Świata, to oczekiwania wobec juniorów znacząco się zmniejszyły. Nieprzypadkowo Stephane Antiga go zauważył i dołączył do swojej reprezentacji, to też pokazuje poziom i możliwości tego chłopaka. Jego brak był dla drużyny juniorskiej osłabieniem. Wracając do mistrzostw świata, grupa była trudna, ale z Argentyną można było powalczyć. Szkoda, że tak się stało, ale nie wyciągałbym zbyt daleko idących wniosków. Zwłaszcza, że potem wygrali już wszystkie mecze do końca. Oczywiście, byli zdruzgotani, bo nie tak sobie wyobrażali ten turniej i na pewno sami zawodnicy i trener są rozczarowani. Widzę w tej drużynie kilku ciekawych chłopaków, którzy mogą zaistnieć w seniorskiej siatkówce. A to jest nasz podstawowy cel: żeby z każdego rocznika dwóch, trzech siatkarzy przebiło się do głównej reprezentacji narodowej. Ewentualne mistrzostwa kontynentu i świata w kategoriach młodzieżowych są tylko dodatkiem do nadrzędnego celu. Sam wynik w Meksyku musimy ocenić negatywnie, ale pracę i zaangażowanie chłopaków i sztabu szkoleniowego oceniamy jak najbardziej pozytywnie.

Czy pana zdaniem ma sens powoływanie utalentowanych juniorów do innych kadr w tym samym sezonie? Olek Śliwka był przerzucany z jednej reprezentacji do drugiej przez cały sezon i w efekcie nie był w swojej najlepszej formie podczas mistrzostw świata w Meksyku.

- To jest zawsze problem z wielkimi talentami czy wielkimi nadziejami siatkarskimi. Również za moich czasów to się zdarzało, że zawodnicy grali w kilku kategoriach wiekowych równocześnie. To naturalne, że bardzo uzdolnieni siatkarze, którzy w młodym wieku osiągają poziom umiejętności właściwy starszym, są rozrywani przez wszystkich. Na pewno nie jest to do końca komfortowe i dla samych chłopaków i dla trenerów tych drużyn, ale z drugiej strony nie można blokować tych zawodników. Gra powyżej swojej kategorii wiekowej to dla nich zawsze możliwość rozwoju. Dlatego ta kwestia wydaje mi się nierozwiązywalna.

Oprócz siatkówki halowej również dobrze prezentuje się plażowa. Jak ocenia pan tegoroczny Grand Slam w Olsztynie i rezultaty naszych par?

- Przede wszystkim ogromny sukces dziewczyn, bo Kinga Kołosińska i Monika Brzostek zdobyły pierwszy w historii medal w World Tourze dla Polski. Kilka miesięcy wcześniej zdobyły brązowy medal mistrzostw Europy czyli widać, że idą w dobrym kierunku. Wiążemy z nimi duże nadzieje olimpijskie. Mamy tez trzy pary męskie na podobnym poziomie. Liczę na to, że wszystkie trzy albo z rankingu albo z kwalifikacji dostaną się na igrzyska i będziemy mogli im kibicować w Rio. Cieszę się, że nasza siatkówka plażowa się rozwija. A sam Grand Slam też uważam za sukces, samorząd olsztyński we współpracy z PZPS wspaniale to zorganizował. Frekwencja była bardzo wysoka, atmosfera i poziom sportowy również. Wiem, że uczestnicy byli zachwyceni warunkami na stadionie, zakwaterowania, wyżywienia i całą imprezą. Mamy już podpisaną umowę na następny rok na organizację Grand Slamu w Olsztynie, a ja liczę na to, że na tym się nie skończy.

Skoro już jesteśmy przy organizowaniu imprez, to czy prawdziwe są pogłoski o tym, że PZPS stara się o prawa do organizacji mistrzostw świata 2018 albo Pucharu Świata 2019?

- Jeżeli chodzi o mistrzostwa świata 2018 to rozważamy współorganizację tej imprezy wraz z federacją niemiecką, ale na razie nic nie jest na papierze, wszystko jest w sferze wstępnych rozmów. Po zeszłym roku dobrze wiemy, jakiego to wymaga ogromnego wysiłku i zarazem ogromnego budżetu, żeby taka impreza miała odpowiedni rozmach i standard. Najbardziej skupiamy się obecnie na mistrzostwach Europy, które na pewno odbędą się za dwa lata w Polsce. Oczywiście, organizowanie turnieju takiego jak Puchar Świata jest bardzo interesującą koncepcją, ale wiemy doskonale, że Japonia zapłaciła światowej federacji równowartość kilkudziesięciu milionów dolarów za możliwość bycia gospodarzem tej imprezy. My na pewno tyle nie zapłacimy, są to kwoty całkowicie dla nas i naszych sponsorów nieosiągalne. Podczas najbliższego spotkania Dyrektoriatu FIVB będziemy rozmawiać o ewentualnym gospodarzu następnej edycji Pucharu Świata, ale nasze zainteresowanie jest zależne przede wszystkim od kwoty opłaty. Chcąc zachować płynność finansową, nie możemy organizować turniejów, z których wpływy z biletów nie pokryją nam kosztów. Zeszłoroczne mistrzostwa świata przyniosły nam zysk i nie chcemy zmarnować naszej dobrej sytuacji jednym turniejem.

A co byłoby priorytetowe dla PZPS: mistrzostwa świata 2018 czy Puchar Świata 2019, gdyby była możliwość organizacji obu imprez?

- Na pewno obu tych imprez nie będziemy organizować. A o tym, która ewentualnie interesuje nas bardziej, będziemy rozmawiać niedługo w większym gronie, bo ta decyzja nie zależy tylko ode mnie. Na razie skupiamy się na mistrzostwach Europy 2017.

Rozmawiała Ola Piskorska