Polacy awansowali do Final Four jako gospodarz turnieju, dlatego nie byli stawiani w roli faworyta w półfinałowym starciu z kadrą Słowenii, która do tej pory wygrała wszystkie mecze Ligi Europejskiej. Niestety, czwartkowy mecz od początku nie ułożył się po myśli Biało-Czerwonych.
[ad=rectangle]
Podopieczni Andrzeja Kowala zaprezentowali się gorzej od przeciwników w niemal każdym elemencie. Reprezentacja Polski dysponowała dobrym przyjęciem, ale nie potrafiła wykorzystać tego w zagraniach na siatce. W półfinale polski zespół zanotował tylko 38 proc. skuteczności w ataku.
- Byliśmy bardzo zmotywowani, bowiem chcieliśmy za wszelką cenę wygrać ten pojedynek. Wiedzieliśmy, że Słoweńcy bardzo dobrze zagrywają. Chcieliśmy odpowiedzieć tym samym. Niestety to się nie udało. Nasi przeciwnicy w pełni wykorzystali swój potencjał w tym elemencie, przez co odrzucili nas od siatki. Bez dobrego dogrania nie da się wygrać spotkania. Myślę, że to właśnie zagrywka zaważyła na końcowym wyniku półfinałowego meczu - podsumował środkowy, Bartłomiej Grzechnik.
Od kilku pojedynków Biało-Czerwoni nie potrafią znaleźć swojej optymalnej dyspozycji, przeplatając dobre mecze z tymi bardzo słabymi. Polacy grają falami, ale jak przekonuje zawodnik Cerrad Czarnych Radom ma na to wpływ kilka aspektów. - Moim zdaniem na naszą dyspozycję składa się wiele czynników, jest to coś złożonego. Na pewno nie ma jednej, konkretnej rzeczy, która przeszkadza nam w wygrywaniu meczów. Cały czas musimy pracować nad poszczególnymi elementami. Mamy duży zapas w polu serwisowym. Stać nas na więcej, kiedy dysponujemy trudną zagrywką - analizował.
W meczu o brązowy medal reprezentanci Polski zmierzą się z Estończykami, którzy w swoim półfinale ulegli Macedonii. - Oczywiście, że interesuje nas tylko medal. Trzecie miejsce byłoby znakomitym końcem naszej przygody z Ligą Europejską. Wyjdziemy na boisko, żeby walczyć i zwyciężyć - zapowiedział Bartłomiej Grzechnik.