Chińskie eldorado Bartmana: pensja jest dwa, trzy razy wyższa niż w Europie

Za Wielkim Murem żyje wielu bardzo bogatych ludzi finansujących sport, którzy tak naprawdę mogą zapłacić każde pieniądze.

- Jeżeli uda mi się znaleźć mocny klub, dojść do wysokiej formy i załapać do szerokiej kadry narodowej na rok 2016, to z pewnością będę walczył o wyjazd na igrzyska olimpijskie do Rio de Janeiro - mówił w rozmowie z naszym serwisem Zbigniew Bartman.

Klub już znalazł. W sezonie 2015/16 będzie reprezentował barwy Sichuan Chengdu, czwartego zespołu ostatniego sezonu ligi… chińskiej.

[ad=rectangle]

Dwa, trzy razy więcej niż w Europie

Nie trzeba być znawcą sportu, aby wiedzieć, że zza Wielkiego Muru do reprezentacji Polski prowadzi bardzo długa i wyboista droga. Wyjątkiem jest Krzysztof Mączyński, który występując w ostatnim sezonie w Guizhou Renhe, regularnie występował w piłkarskiej kadrze narodowej. Ten zawodnik należy jednak do ulubieńców Adama Nawałki i tym głównie trzeba tłumaczyć jego obecność w reprezentacji. Bartman faworytem Stephane'a Antigi nie jest. - Wychodzę z założenia, że jeśli selekcjoner chce i widzi mnie w zespole, to nie ma znaczenia, jak daleko od Polski gram - słowa siatkarza, z rozmowy z "Super Expressem", to takie zaklinanie rzeczywistości. Do Chin nie jedzie się budować formy, do Chin jedzie się, aby nieźle zarobić i przy okazji zobaczyć trochę świata. Pierwszą polską siatkarką w tym kraju była Katarzyna Skowrońska-Dolata, pierwszym siatkarzem znad Wisły jest właśnie Bartman.

- W Chinach żyje wielu bogatych ludzi finansujących sport i tak naprawdę mogą zapłacić każde pieniądze. Jeżeli na kimś im zależy to mogła zapłacić dwa, a nawet trzy razy więcej niż w Europie. Finansowaniem klubu często zajmują się także lokalne struktury partii, które jak wiadomo nie mają określonych budżetów - powiedział nam mąż i jednocześnie menedżer Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, Jakub Dolata.

A on doskonale wie, co mówi. Przecież "Skowronek" w latach 2011-2013 występował w barwach Evergrande Volleyball, który prowadzi legenda światowej siatkówki, Jenny Lang Ping. - Nigdy nie słyszałem, żeby Azjaci (Chińczycy, Koreańczycy czy Japończycy) nie wypłacili do końca całych kontraktów. To ludzie honoru i nie pozwolą sobie na splamienie swoich nazwisk - dodał Dolata.

Nie tylko Bartman

Poziom chińskiej siatkówki nie poraża, choć należy sprawiedliwie przyznać, że z roku na rok jest coraz wyższy. Obecnie reprezentacja zajmuje 17. miejsce w światowym rankingu FIVB, przed tak znanymi zespołami, jak np. Japonia, Czechy, Hiszpania czy Turcja. To z pewnością efekt strategii ściągania znanych zawodników do miejscowej ligi. Bartman nie będzie pierwszym znanym siatkarzem w rozgrywkach ligowych za Wielkim Murem. W zeszłym roku w barwach Fudan University Shanghai występował brązowy medalista MŚ 2010, mistrz Europy 2011 i były mistrz Polski w barwach Asseco Resovii - Nikola Kovacević. Praktycznie w każdym zespole był jeden, dwóch obcokrajowców, głównie Amerykanie i Kanadyjczycy. Sezon 2015/16 zapowiada się wyjątkowo. Oprócz Bartmana w barwach Sichuan Chengdu zagra Michał Łasko. - Chińczycy potrzebowali atakującego, więc sam podsunąłem im kandydaturę Michała - zdradził "Zibi".

Łasko to jeden z bardziej znanych siatkarzy świata: brązowy medalista igrzysk olimpijskich, mistrz Europy, triumfator Ligi Mistrzów. Oprócz polsko-włoskiego duetu w nadchodzącym sezonie ligi chińskiej zobaczymy również reprezentanta USA i złotego medalistę IO z 2008 roku - Scotta Touzinsky'ego, a największy producent samochodów za Wielkim Murem (Beijing Automotive) zatrudnił legendę kubańskiej siatkówki - Leonela Marshalla oraz byłego zawodnika Lotosu Trefla Gdańsk - Thomasa Edgara. - Zapowiada się naprawdę ciekawy sezon - pisze Hsiao Chiu z serwisu sport.sina.com.cn. - W naszej lidze po raz pierwszy zagrają zawodnicy, którzy w najsilniejszych ligach europejskich odgrywali ważne role.

30 miliony telewidzów

Chińczycy chcą, aby siatkówka rosła w siłę. Powoli im się to udaje. - Zainteresowanie siatkówką w tym kraju jest dość duże, mimo iż ten sport nie jest nawet w pierwszej piątce najpopularniejszych dyscyplin - poinformował Dolata. - Nie ma takiej możliwości, aby siatkówka mogła równać się z badmintonem, ping pongiem, koszykówką czy nawet piłką nożną.

W ten sposób Zbigniew Bartman i Michał Łasko poinformowali swoich kibiców o przeprowadzce za Wielki Mur
W ten sposób Zbigniew Bartman i Michał Łasko poinformowali swoich kibiców o przeprowadzce za Wielki Mur

Raz w tygodniu chińska liga pojawia się na antenie państwowej telewizji. Najciekawsze spotkanie danej kolejki przyciąga około 20-30 milionów ludzi. Jak na polskie warunki to niesamowita rzesza fanów. Dla porównania, w szczytowym momencie finału MŚ 2014 (Polska-Brazylia), oglądalność osiągnęła rekordowy poziom 17,2 mln ludzi. - Pamiętajmy jednak, że w Chinach mieszka grubo ponad miliard ludzi, u nas niespełna 40 mln - sprowadził nas na ziemię Dolata.

Chińskie hale podczas rozgrywek ligowych są dość mocno wypełnione. A tam gdzie zainteresowanie jest mniejsze, miejscowe władze dbają o odpowiednią liczbę widzów. Zorganizowane grupy uczniów, studentów czy nawet urzędników to nic dziwnego za Wielkim Murem.

Z cudzoziemcami się nie rozmawia

Obcokrajowcy są traktowani zupełnie inaczej niż Chińczycy. Chodzi głównie o natężenia treningowe. Najlepsi siatkarze muszą być wypoczęci, uśmiechnięci, zadowoleni z życia, bo są wizytówką miejscowej ligi. Działacze bardzo konsekwentnie o to dbają. Na dodatek sezon w Chinach trwa zaledwie od października do mniej więcej lutego. Często obcokrajowcy wracają jeszcze do Europy, gdzie podpisując kontrakty na fazę play off w mniejszych ligach europejskich (np. niemieckiej czy francuskiej).

Są jednak dwa problemy: język i jedzenie. - Absolutnie nie ma żadnej możliwości by porozumiewać się po chińsku, a angielski zna bardzo mały procent bardzo dobrze wykształconych ludzi - powiedział nam Dolata. - To zawsze jest największy problem. Jeżeli trener nie włada angielskim, bez tłumacza się nie obędzie.

Pierwsza Polka grająca w Chinach miała szczęście. Lang Ping zadbała, aby Evergrande było zorganizowane, jak klub z Zachodu. Nawet jedzenie było całkowicie inne niż w Chinach. Jednak nie wszędzie tak jest. - W większych miastach można znaleźć różne restauracje serwujące jedzenie z całego świata. W pozostałej części trzeba zaakceptować dietę chińską, która jest bardzo specyficzna - dodał Dolata.

Bartman powinien również pamiętać o ogromnym rozwarstwieniu społecznym. Z jednej strony samochody, jakich nie ma nawet w najbogatszych dzielnicach Nowego Jorku, z drugiej ludzie bezdomni mieszkający w kartonach. - Mimo wszystko nikt nie powie, że jest mu źle w Chinach. Taka kultura. Na dodatek z obcokrajowcami się po prostu nie rozmawia - zdradził nam mąż naszej reprezentantki.

Źródło artykułu: