Podpisanie kontraktu przez Mariusza Wlazłego z katarskim zespołem Al-Arabi Doha w Polsce było olbrzymim zaskoczeniem. W kraju nad Wisłą znalazło się jednak wiele osób, które negatywnie oceniły decyzję doświadczonego atakującego, sugerując, że zdecydowały wyłącznie względy finansowe. Po powrocie do kraju, "Szampon" postanowił rozwiać wszelkie wątpliwości na temat wyjazdu. - Wielu kolegów opowiadało mi jak tam jest i chciałem przekonać się na własnej skórze. Oczywiście fundusze za ten turniej przekaże na swoją fundację. Nie chciałem tego upubliczniać, ale w naszym kraju zrobiła się taka nagonka - czego nie rozumiem - bo nie powinno się patrzeć co człowiek robi i czym się zajmuje. To jest każdego prywatna sprawa, bo mamy przecież w państwie demokrację. Ale mówi się trudno. To już się wydarzyło - przyznał 31-latek na łamach serwisu skra.pl.
[ad=rectangle]
Kup bilet na turniej Ligi Światowej w Gdańsku --->
Pochodzący z Wielunia zawodnik nie ukrywa również, że jest bardzo zadowolony z warunków jakie zastał w Katarze. - Zobaczyłem coś, czego nie mogłem sobie wcześniej wyobrazić. Podejście do sportu jest tam zupełnie jak u nas w Polsce. Tam panuje taki luz charakterystyczny dla krajów arabskich. Naprawdę trzeba się nauczyć tego życia, żeby tam funkcjonować. Dla mnie było to strasznie trudne, ale bardzo miłe przeżycie i doświadczenie - przyznał Wlazły.
Co było kluczem do sukcesu Andrea Anastasiego w Pluslidze?