23 lutego 2015 roku, faza zasadnicza Orlen Ligi. Po fatalnych dwóch pierwszych setach meczu Budowlanych Łódź z Tauronem Banimex MKS Dąbrowa Górnicza dąbrowianki mają dwie piłki meczowe. Nie wykorzystują ich, a potem całe spotkanie przegrywają 2:3. W ubiegłą niedzielę w Atlas Arenie zespoły te znów spotkały się ze sobą, a rywalizacja miała dokładnie odwrotny przebieg.
[ad=rectangle]
- W pewnym sensie zrewanżowałyśmy się łodziankom za porażkę z fazy zasadniczej, i to w bardzo podobnym stylu. W trzecim secie wyglądało to już bardzo kiepsko i cieszę się, że wyciągnęłyśmy to, bo byłoby bardzo ciężko wrócić do Dąbrowy z porażką 0:3. Całe szczęście, udało nam się odwrócić losy tego spotkania. Zagrałyśmy w niedzielę całym zespołem i to się opłaciło - powiedziała po spotkaniu Dominika Sobolska.
W obecnej sytuacji drużynie prowadzonej przez Juana Manuela Serramalerę wystarczy po prostu zwycięstwo w meczu rewanżowym we własnej hali. Jednakże środkowa Taurona MKS-u przestrzega przed nadmiernym optymizmem.
- Ta wygrana niesie za sobą również aspekt psychologiczny, lecz to wciąż mało przed rewanżem. Wprawdzie gramy go w domu, co może nam nieco ułatwić zadanie, ale i tak musimy wygrać ten mecz. Nieważne w jakim stosunku, ale jednak musimy zwyciężyć w czwartek, a to nie będzie łatwe - oznajmiła siatkarka z Zagłębia.
W tie-breaku u dąbrowianek coraz częściej zaczął się pojawiać potrójny blok, z którym łodzianki nie potrafiły sobie poradzić. Czy to oznaczało, że zespół poczuł się tak pewnie w tym momencie spotkania?
- Oczywiście miałyśmy je rozpracowane, w których ustawieniach co się dzieje, ale to już było tak bardziej na fali entuzjazmu po poprzedniej partii. Nie chciałyśmy za żadne skarby oddać tego meczu, kiedy udało nam się już wyrównać jego stan - tłumaczyła Sobolska.
W całym meczu kibice w Atlas Arenie obejrzeli aż 37 akcji zakończonych punktowymi blokami. Aż sześć razy ta sztuka udała się naszej rozmówczyni, a po pięć zaliczyły Sylwia Pycia i Gabriela Polańska, która kilkakrotnie tylko... wspinała się na palce, by blokować przeciwniczki.
- To jest trochę niesprawiedliwe, bo ma kapitalne warunki fizyczne ale my z Leną, choć jesteśmy nieco niższe, być może jesteśmy też dzięki temu bardziej dynamiczne. Na pewno na wszystkie środkowe Budowlanych będziemy musiały bardzo uważać w kolejnym meczu - przyznała z uśmiechem dąbrowianka.