Niespodziewane emocje w Muszynie (relacja)

Siatkarki Gwardii sprawiły w Muszynie sporą niespodziankę. Utrata punktów przez stuprocentowego faworyta zawsze budzi emocje, choć trzeba przyznać, że na więcej niż zwycięstwo w dwóch setach zawodniczki z Wrocławia nie mogły sobie pozwolić. Muszynianka wygrała, bo wygrać musiała, choć zawodniczki trenera Serwińskiego na własne życzenie narobiły sobie w tym meczu sporo kłopotów.

Muszynianka Fakro Muszyna – Impel Gwardia Wrocław 3:2 (25:23, 18:25, 23:25, 25:16, 15:7)

Muszynianka Fakro: Bełcik, Kaczor, Pycia, Rosner, Jagieło, Plchotova, Zenik (libero) oraz Frątczak, Pykosz, Śrutowska, Mirek, Targosz.

Impel Gwardia: Mroczkowska, Haładyn, Kruk, Barańska, Efimienko, Jagiełło (libero) oraz Krzos, Czerwińska, Kupisz, Szafraniec.

Sędziowali: Waldemar Kobienia (Opole) i Bogumił Sikora (Bielsko-Biała).

Widzów: 1000.

Mistrzynie Polski przystąpiły do meczu z Gwardią w nieco zmodyfikowanym składzie. W wyjściowej szóstce pojawiły się Joanna Kaczor, która jeszcze w poprzednim sezonie występowała w drużynie z Wrocławia i Milena Rosner. Obie zajęły miejsce dotychczasowych pewniaczek w zespole trenera Bogdana Serwińskiego, Joanny Mirek i Kamili Frątczak. Na początku wszystko wydawało się przebiegać zgodnie z planem. Siatkarki Muszynianki szybko wypracowały sobie kilkupunktową przewagę, której skutecznie broniły do samej końcówki seta. Wtedy do pracy wzięły się wrocławianki, ale nie udało im się już odmienić losów partii. Ostatecznie miejscowe wygrały do 23, a wszyscy spodziewali się szybkiego zakończenia meczu w trzech setach.

Druga partia to kolejne eksperymenty ze składem w zespole Mistrzyń Polski. Boisko opuściły Izabela Bełcik i Ivana Plchotova, a ich miejsce zajęły Agnieszka Śrutowska i Dorota Pykosz. Zmiany nie podziałały dobrze na ekipę z Muszyny. Od początku drugiego seta to Gwardia była stroną przeważającą, a siatkarki trenera Rafała Błaszczyka szybko zdołały wypracować sobie przewagę, której nie oddały już do końca tej partii. Na nic zdały się zmiany przeprowadzone przez Bogdana Serwińskiego. Ani Kamila Frątczak, ani Joanna Mirek nie potrafiły odmienić losów drugiego seta, przegranego przez Muszyniankę 25:18.

Trzecia partia zwiastowała powrót do dominacji siatkarek z Muszyny. Na parkiecie wyjściowa szóstka: Bałcik, Frątczak, Mirek, Pycia, Jagieło, Plchotova i Zenik. W tym ustawieniu Muszynianka nie zwykła przegrywać, tymczasem ośmielone zwycięstwem w poprzedniej partii siatkarki z Wrocławia również w trzecim secie okazały się lepsze. Znakomicie funkcjonował atak w zespole Gwardii. Siatkarki trenera Błaszczyka aż 17 razy znalazły sposób na przedarcie się przez blok Muszynianki. Miejscowe grały natomiast ospale, jakby nie do końca wierząc w to, że mogą z Gwardią przegrać. Ostatecznie po zaciętej walce przyjezdne wygrały 25:23 obejmując prowadzenie w setach 2:1.

Na tym emocje się jednak skończyły. Rozdrażnione Mistrzynie Polski nie pozwoliły swoim rywalkom na więcej. Do końca meczu na parkiecie pozostawała wyjściowa szóstka Muszynianki, która rozbiła wręcz siatkarki z Wrocławia w czwartym secie do 16, a w piątym 15:7. Brawa dla zawodniczek Gwardii, które potrafiły wykorzystać słabą dyspozycję wyżej notowanego rywala i wywiozły tym samym 1 punkt z przysłowiowej "paszczy lwa". Dla Muszynianki zwycięstwo 3:2 z zespołem walczącym o utrzymanie na pewno nie jest szczytem marzeń, choć należy pamiętać, że w ostatnich tygodniach zespół Bogdana Serwińskiego stoczył kilka ciężkich pojedynków w tym w sumie udany dwumecz z VakifBankiem Istambuł w ramach siatkarskiej Ligi Mistrzyń. Na pewno ten mały maraton meczowy musiał wreszcie dać o sobie znać.

Komentarze (0)