Początkowe fragmenty spotkania należały do znajdujących się pod ścianą lubinian. Gospodarze mieli wielkie problemy ze sforsowaniem bloku rywali, w którym znakomicie przesuwał się Dmytro Paszycki. Paweł Zagumny próbował posyłać wystawy do wszystkich możliwych stref, ale jego koledzy nie mogli skończyć ataku ani ze skrzydeł, ani przez środek. W szeregach Cuprum bardzo skutecznie grał natomiast podstawowy bombardier Szymon Romać, który szybko zapisał na swoim koncie 4 punkty, z czego 2 po punktowych zagrywkach. Tuż po pierwszej przerwie technicznej goście wygrywali aż 9:4.
[ad=rectangle]
Podrażniona ZAKSA błyskawicznie wzięła się jednak w garść. Gdy w polu serwisowym pojawił się Dick Kooy, lubinianie od razu zaczęli mieć kłopoty w przyjęciu. Odrzucenie od siatki sprawiło, że Trójkolorowi mogli ustawić szczelny blok, co też z powodzeniem czynił między innymi Krzysztof Rejno. Parę chwil później miejscowi przegrywali już 8:9, a z czasem coraz bardziej przejmowali inicjatywę na boisku. Grę przyjezdnych do pewnego momentu ciągnął Romać, lecz kędzierzynianie dysponowali podwójną siłą rażenia, w postaci niezmiernie efektywnych w ataku Jurija Gladyra oraz Kay'a van Dijka. Dzięki udanym akcjom tego duetu wkrótce wyszli oni na prowadzenie 21:19, zaś niedługo po tym Ukrainiec przypieczętował triumf swojej drużyny 25:21 efektownym "gwoździem" oraz piorunującym serwisem.
Siła ognia po stronie ekipy z Kędzierzyna-Koźla nie zmalała wraz z otwarciem drugiej partii. Co więcej, jej przebieg naznaczyły już dwie pierwsze akcje. W nich trudnymi zagrywkami popisał się van Dijk , a "czapy" zebrał Jeroen Trommel. Gdy za moment kolejne "bomby" zza linii 9. metra dołożył Kooy, a na siatce czujnie zaprezentował się Rejno, podopieczni Sebastian Świderski osiągnęli już bardzo pokaźną przewagę (6:1).
Zawodnicy Cuprumu próbowali odnaleźć jakikolwiek rytm gry, ale nie wyszło im to ani przez chwilę. Po ich stronie totalnie nie funkcjonował odbiór zagrywki, co znajdowało z miejsca odzwierciedlenie w beznadziejnej skuteczności ataku. Zagrożenie stanowił dla nich serwis praktycznie każdego z zawodników ZAKSY, a najmocniej gnębiony był Ivan Borovnjak , którego na dobre zmienił Łukasz Łapszyński. Po stronie gości jako jedyny niezłe wrażenie sprawiał Romać. Atakujący spróbował poderwać swój zespół do walki dwoma asami przy stanie 22:15, lecz to był tylko chwilowy przebłysk geniuszu w pełnej marazmu postawie zawodników prowadzonych przez Gheorghe Cretu. Ostatecznie kędzierzynianie wygrali drugą odsłonę 25:19 i tym samym przypieczętowali swój udział w walce o 5. miejsce, w której podejmą Transfer Bydgoszcz.
Wraz ze startem trzeciego seta dało się gołym okiem dostrzec, że rywalizacja w tej parze właściwie się zakończyła. Lubinianie wciąż opierali swoją grę na dobrze dysponowanym Romaciu, lecz taka taktyka wraz z biegiem czasu okazała się prostą drogą do zguby. Blokujący miejscowych z łatwością odczytywali zamiary Grzegorz Łomacz, któremu jednak ich gubienie przychodziło z trudem wobec słabej skuteczności lewoskrzydłowych Łapszyńskiego i Trommela, a także wątpliwej jakości przyjęcia. W szeregach ZAKSY ciągle wysoki poziom utrzymywał van Dijk. Skuteczne ataki Holendra wydatnie pomogły Trójkolorowym w objęciu prowadzenia 14:10.
Korzystny przebieg wydarzeń sprawił, że szansę dłuższego pobytu na parkiecie otrzymali Nimir Abdel-Aziz, Krzysztof Zapłacki oraz Dominik Witczak. Każdy z rezerwowych gospodarzy dołożył swoją "cegiełkę" do końcowego sukcesu, który odniesiony został z dużą łatwością. Ostatnia partia zakończyła się równie pewnym triumfem kędzierzynian 25:20.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Cuprum Lubin 3:0 (25:21, 25:19, 25:20)
ZAKSA: Rejno, Zagumny, Loh, Gladyr, Kooy, van Dijk, Zatorski (libero) oraz Abdel-Aziz, Witczak, Zapłacki, Ruciak
Cuprum: Borovnjak, Trommel, Michalski, Paszycki, Romać, Łomacz, Rusek (libero) oraz Łapszyński
MVP: Paweł Zatorski (ZAKSA)