Francuz za klucz do zwycięstwa uważa trzecią partię, którą skazywani na porażkę mistrzowie Polski zdołali odwrócić na własną korzyść. Chwali także swoich kolegów z drużyny, a w szczególności Michała Winiarskiego.
[ad=rectangle]
- Myślę, że kluczowy dla kwestii awansu był trzeci set, gdzie odrobiliśmy aż siedem punktów straty do przeciwników. Wtedy przycisnęliśmy ich zagrywką, a obrony powracającego do gry po kontuzji Michała Winiarskiego, były po prostu niesamowite. Ponadto Michał w ataku zaprezentował się znakomicie. Jego powrót podbudował całą naszą drużynę - komplementował swojego vis-à-vis siatkarz PGE Skry.
W ubiegłym sezonie Nicolas Marechal również grał w final four Ligi Mistrzów, ale zdecydowaną większość tych spotkań przesiedział na ławce rezerwowych. Dlatego teraz cieszy się, że mógł dołożyć także swoją "cegiełkę" do tego sukcesu.
- Faktycznie poprzedni sezon indywidualnie nie ułożył mi się najlepiej. Do Jastrzębia przyjechałem z kontuzją i miałem później problem z przebiciem się do składu. Dlatego tym bardziej cieszę się, że teraz mogę bardziej aktywnie pomóc zespołowi. W Bełchatowie trenerzy częściej sięgają po zawodników z ławki, każdy z nas otrzymuje sporo szans na grę, co zresztą pokazał mecz środowy, gdzie zastąpił mnie właśnie Michał Winiarski. Jest to bardzo dobry dowód na to, iż mamy w Skrze prawdziwy kolektyw - przyznał reprezentant Francji.
Z ust francuskiego zawodnika padło także kilka ciepłych słów w stronę kibiców, którzy tłumnie wypełnili trybuny łódzkiej Atlas Areny. - Zdążyłem się już wprawdzie trochę oswoić z tą halą czy to na treningach przed meczami, czy wcześniej na Mistrzostwach Świata, ale kiedy jest ona wypełniona kibicami, robi niesamowite wrażenie. Gra się tu po prostu z przyjemnością - powiedział przyjmujący drużyny z Bełchatowa.
Niestety kalendarz klubowy w tym sezonie jest bardzo napięty i nie ma za dużo czasu na cieszenie się z wejścia do turnieju finałowego Champions League. Myśli bełchatowian są już przy kolejnym meczu, który rozegrają w sobotę o 20:00. W Ergo Arenie zmierzą się w drugim meczu półfinałowym z Lotosem Treflem Gdańsk.
- Nie możemy za długo świętować tego awansu, bo w sobotę czeka nas nie mniej trudny mecz w Gdańsku. Postawiliśmy się w trudnej sytuacji przegrywając pierwsze spotkanie, ponieważ jesteśmy teraz zmuszeni do wygrania meczu na wyjeździe. Wiemy, że Lotos przed własną – oraz pewnie bardzo licznie zgromadzoną - publicznością będzie bardzo trudno zatrzymać. My jednak nie składamy broni. Zrobimy wszystko, aby zwyciężyć - zapowiedział Marechal.