PGE Skra Bełchatów szybko pozbierała się po nie do końca udanym meczu w Rzeszowie i kilka dni później pewnie pokonała ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle w trzech setach. W grudniu w Hali Azoty lepsi okazali się gospodarze.
[ad=rectangle]
- Przed pierwszym spotkaniem powiedzieliśmy sobie, że chcemy zagrać najlepiej jak potrafimy i to było widać. Byliśmy agresywni i maksymalnie skupieni. ZAKSA nie miała okazji, aby wygrać ten mecz. Musimy utrzymać poziom z pierwszego meczu, bo uważam, że praktycznie w każdym elemencie gry prezentowaliśmy się perfekcyjnie - powiedział Srecko Lisinac.
Jeżeli kędzierzynianie zdołają wygrać i doprowadzić do wyrównania, o wszystkim zadecyduje niedzielne spotkanie o godz. 14:45. - Oczywiście chcemy uniknąć takiego scenariusza. Wprawdzie ten trzeci pojedynek byłby w Bełchatowie, więc teoretycznie mielibyśmy łatwiej, ale gralibyśmy dzień po dniu i chcielibyśmy sobie tego zaoszczędzić. Zwłaszcza, że już niedługo czeka nas kolejny mecz Ligi Mistrzów. Każdy dodatkowy mecz do kolejne obciążenie. Skupiamy się tylko na sobotnim spotkaniu. Co może być kluczem do zwycięstwa? Od początku do końca musimy grać równo i utrzymać ten poziom gry - wyjaśnił Karol Kłos.
Mistrzowie Polski, podobnie jak Asseco Resovia Rzeszów, muszą pokonać jeszcze jednego rywala, by awansować do Final Four Ligi Mistrzów. W przypadku PGE Skry jest to Sir Safety Perugia.