Mateusz Bieniek: Przeszliśmy z piekła do nieba

Siatkarze Effectora Kielce udanie rozpoczęli rundę rewanżową, pokonując po niezwykle emocjonującym spotkaniu Cerrad Czarnych 3:2. - Przyjechaliśmy do Radomia z nastawieniem na walkę - mówi środkowy.

Niewiele brakowało, a Effector Kielce z Mazowsza wyjechałby bez żadnej zdobyczy punktowej, bo Cerrad Czarni Radom prowadzili już 2:0. Przyjezdni w trzecim secie postawili jednak wszystko na jedną kartę i kontrolowali przebieg tej odsłony. W końcówce Wojskowi przejęli inicjatywę, mieli cztery 4 piłki meczowe, ale ich nie wykorzystali. Kielczanie poszli za ciosem i wygrali kolejne części meczu. - Można w zasadzie powiedzieć, że przeszliśmy z piekła do nieba. Końcówkę trzeciej partii rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść, mieliśmy w tym trochę szczęścia, ale najważniejsze, że wygraliśmy i tego seta, i cały mecz - przyznaje Mateusz Bieniek.
[ad=rectangle]
Pojedynki radomsko-kieleckie zazwyczaj mają dodatkowy podtekst, więc przed spotkaniem można było założyć, że emocji nie zabraknie. Nikt chyba nie spodziewał się aż takiego zwrotu akcji, Wojskowi wydawali się faworytem. W pierwszej rundzie podopieczni Dariusza Daszkiewicza zdobyli zaledwie 7 punktów. - Przyjechaliśmy do Radomia walczyć. Czarni mają zupełnie inne aspiracje niż my, chcą jeszcze coś namieszać. My niestety jesteśmy młodszym zespołem i chcemy się rozwijać - przyznaje środkowy. Jego drużyna, dzięki zwycięstwu nad radomianami, w zupełnie innych humorach rozpoczęła rundę rewanżową. - Na szczęście mecz z Czarnymi udało nam się wygrać 3:2, to jest nasze drugie zwycięstwo z rzędu. Pierwsza runda nam zupełnie nie wyszła, ale mamy nadzieję, że teraz częściej zaczniemy zdobywać te punkty, bo są nam bardzo potrzebne - dodaje 20-latek.

Co zdaniem Mateusza Bieńka zadecydowało o pozytywnym rozstrzygnięciu? - Było widać, że jesteśmy zespołem, cieszyliśmy się po każdym zdobytym punkcie. Jak zdobywaliśmy serię, to wzajemnie się nakręcaliśmy. W decydujących momentach dobrze funkcjonował również blok, mieliśmy i sporo wybloków, i bloków punktowych - podkreśla środkowy. W tym elemencie bardzo dobrze radził sobie nasz rozmówca, który aż sześciokrotnie zatrzymał na siatce przeciwników. Warto podkreślić, że Effector łącznie na swoim koncie zapisał 10 punktów zdobytych blokiem.

Mateusz Bieniek jest jednym z młodych zawodników, którzy znaleźli się w kręgu zainteresowań Stephane'a Antigi. Szkoleniowiec reprezentacji Polski był jednym z widzów poniedziałkowego pojedynku. Czy obecność trenera wywołała dodatkową presję? - Starałem się nie myśleć o tym, że na trybunach siedział selekcjoner, bo to jest dodatkowy stres. Próbowałem się wyłączyć, ale wiadomo, że to jednak gdzieś z tyłu głowy siedzi - zaznacza siatkarz.

Źródło artykułu: