W meczu na szczycie, który rozgrywany był w łódzkiej Atlas Arenie, Asseco Resovia Rzeszów nie znalazła argumentów, by przeciwstawić się PGE Skrze Bełchatów. - Byliśmy na drugim biegunie, to było nasze najsłabsze spotkanie. To jest dla nas jeden mecz, przed nami kolejne. Przez pryzmat tego jednego starcia nie będziemy oceniać pierwszej rundy jako negatywnej, aczkolwiek PGE Skra pokazała nam miejsce, w jakim teraz jesteśmy. Jeszcze raz gratuluję. Teraz będziemy koncentrować się na kolejnych spotkaniach - powiedział Andrzej Kowal, trener aktualnych wicemistrzów Polski.
[ad=rectangle]
Szkoleniowcowi wtórował kapitan Dawid Konarski (atakujący pełni tę rolę, gdy nieobecni są Olieg Achrem oraz Łukasz Perłowski). - Chciałbym przeprosić kibiców za to, co pokazaliśmy. Tylko chwilami graliśmy siatkówkę na poziomie, w pozostałych momentach meczu byliśmy tylko tłem dla drużyny z Bełchatowa. Wygrał zespół zdecydowanie lepszy. Mamy jeszcze dużo do poprawienia, jeżeli chodzi o naszą grę - przyznał Konarski.
Zupełnie inne nastroje towarzyszyły sztabowi i zawodnikom PGE Skry. Bełchatowianie od początku do końca kontrolowali przebieg spotkania, nie tracąc koncentracji, jak to bywało choćby w spotkaniach z Lotosem czy Czarnymi. - Cieszymy się z wygranej i przede wszystkim z naszej gry. Był to kolejny mecz w PlusLidze, jednak dla nas bardzo ważny. Za każdym razem, kiedy gramy przeciwko tam mocnej drużynie, chcemy zaprezentować się dobrze i staramy się zwyciężać, a przy tym zwracać uwagę na to, w jakim momencie obecnie jesteśmy. Zagraliśmy bardzo dobrze w bloku i obronie. Nie był to nasz najlepszy mecz, jeżeli chodzi o zagrywkę. Zagraliśmy jednak bardzo skoncentrowani w pozostałych aspektach gry. Jest to ważne zwycięstwo, jednak nie ma aż takiej wagi, jak wygrana w play-offach, czy w pucharze, więc dalej musimy ciężko pracować - wyjaśnił Miguel Falasca.