Beniaminek w końcu się przełamał - relacja z meczu MKS Banimex Będzin - AZS Częstochowa

W trzecim meczu we własnej hali MKS Banimex Będzin w końcu odniósł zwycięstwo. Podopieczni Damiana Dacewicza potrzebowali czterech setów, by pokonać AZS Częstochowa.

W tym artykule dowiesz się o:

Na początku spotkania żaden z zespołów nie potrafił narzucić swojego tempa gry. Dopiero przy zagrywkach Mateusza Przybyły AZS-owi udało się zdobyć dwa punkty z rzędu, a dzięki atakowi Bartosza Janeczeka  wypracować przewagę (6:8). Gospodarzom udało się jednak doprowadzić do remisu za sprawą potężnych uderzeń Mikołaja Sarneckiego (10:10). Wystarczyła chwila dekoncentracji i parę sprytnych ataków Michała Kaczyńskiego, by goście znowu wyszli na prowadzenie (14:16). W końcowej fazie seta częstochowianie zaczęli popełniać niewymuszone błędny, co wykorzystali będzinianie (19:19). Marek Kardos próbował odmienić grę swoich podopiecznych dwukrotnie prosząc o "czas", ale na niewiele to się zdało. Po ataku z pipe'a Macieja Pawlińskiego będzinianie wygrali seta (25:22).
[ad=rectangle]
W pierwszych akcjach drugiej odsłony lepiej wypadli przyjezdni z Częstochowy. Goście przede wszystkim wzmocnili zagrywkę. Ta taktyka okazała się skuteczna, bo będzinianie nie radzili sobie z przyjęciem (8:5). Przy zagrywkach Bartosza Janeczka dystans między drużynami jeszcze wzrósł (8:13). W takiej sytuacji o "czas" poprosił Damian Dacewicz.  Przerwa nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Dobrze ustawiony blok i niezła skuteczność na kontrach wystarczyła, by uniemożliwić MKS-owi Będzin powrót do dobrej gry (12:16). Po wznowieniu gry AZS Częstochowa spokojnie doprowadził korzystny wynik do końca seta (25:14).

Siatkarze MKS-u nie zamierzali się jednak poddawać. W każdej akcji trzeciej partii udowadniali, że chcą ten mecz wygrać (7:8). Świetne zagrywki Mariusza Gacy sprawiły, że tuż po przerwie technicznej udało się im wyjść prowadzenie (11:8). Na dodatek, Miłosz Hebda coraz częściej mijał blok częstochowian (16:14). Goście popełniali za to więcej błędów w ataku, nie funkcjonowała nawet gra środkiem, która do tej pory była atutem Akademików (19:16). W końcówce seta przyjezdni wzięli się za odrabianie strat, ale przy stanie (22:20) Sebastianowi Wardzie udało się zablokować Michała Kaczyńskiego. Ta akcja zadecydowała o losach seta, gospodarze wygrali odsłonę do 22. 

Podbudowani zdobyciem pierwszego ligowego punktu będzinianie z impetem weszli w kolejną partię. Po bloku na Michale Kaczyńskim prowadzili już trzema "oczkami" (5:2). Mimo nieporozumień w ekipie MKS-u Tygrysom udało się utrzymać przewagę na przerwie technicznej (8:6). Wznowienie gry przyniosło kolejne efektowne i efektywne ataki Miłosza Hebdy (16:10). Przyjmujący kończył akcję nawet z beznadziejnych piłek. Tymczasem przyjezdni mylili się w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła (20:12). W końcówce również zawodnicy MKS-u nie uniknęli błędów i stracili cztery punkty z rzędu. Mimo tego wygrali seta (25:18) i cały mecz.

MKS Banimex Będzin  - AZS Częstochowa 3:1 (25:22, 14:25, 25:22, 25:18)
MVP: Miłosz Hebda 
MKS Banimex Będzin:

Hebda, Sarnecki, Pawliński, Gaca, Oczko, Hunek, Milczarek (libero) oraz Kowalski, Warda, Żuk
AZS Częstochowa:  

Udrys, De Amo, Szymura, Kaczyński, Janeczek, Przybyła, Stańczak (libero) oraz Napiórkowski, Buczek

Komentarze (8)
avatar
ppg47
9.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
W normalnym klubie trener i działacze podają się do dymisji po kilku przegranych meczach AZS przegrywa kilka sezonów a trener i działacze siedzą zabetonowani do swoich stołków. PANIE BOSEK, KAR Czytaj całość
avatar
gomi
8.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
dalej nie masens na mecze chodzić .Prywatny folwark Boska .. 
avatar
Arti82
8.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jakiś koszmar!!! 
avatar
czewka ewka
8.11.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Częstochowa wymiata i Kardos też .Czyli tradycyjnie jak co roku.Nie długo będzie odwrócić tabelę AZS na czele .Bosek razem z Pakoszem powinni utrzymywać nową halę z własnych poborów. 
avatar
nowa
8.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pierwsze punkty, czas najwyższy