Giulia Pincerato: Siatkówka jest dziwnym sportem i wszystko się tu może zdarzyć

Podopieczne Jerzego Matlaka w pierwszej rundzie Ligi Mistrzyń spotkały się z wicemistrzyniami Włoch. Siatkarki Farmutilu Piła miały swoje rywalki już na widelcu. Prowadziły 2:0 i były o sześć piłek od zwycięstwa, a mało kto się podziewał, że pilanki stawią taki zacięty opór drużynie z Serie A. Wszystkie atuty były po stronie Włoszek: hala, kibice, doświadczenie. Zawodniczki znad Gwdy podniosły rękawice, rzuconą przez ekipę Mauro Chiappafreddo i ku zaskoczeniu gospodyń nie przegrały tego spotkania w szatni.

Siatkarki ze słonecznej Italii również podobnie jak Polki w nieco niepewnych nastrojach przystępowały do tego spotkania. Obie drużyny przed tym pojedynkiem nie poznały smaku zwycięstwa w lidze w tym sezonie. Dlatego ten mecz mógł być świetną okazją do poprawienia nastrojów w zespole. - Te cztery przegrane z rzędu były dla nas bardzo trudnym momentem. Teraz wygrałyśmy dwa mecze. Jeden w Lidze Mistrzyń z Farmutilem Piła i drugi w Serie A z Riso Scotti Pavią. Uważam, że gramy już z meczu na mecz lepiej - powiedziała specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl rozgrywająca Desparu Perugia Giulia Pincerato.

Włoszki przed spotkaniem z wicemistrzyniami Polski były pewne swego. Mimo, że w drużynie z Perugii przed sezonem zaszły ogromne zmiany, to podopieczne Mauro Chiappafreddo zdawały sobie sprawę, że i tak są faworytkami. W porównaniu z poprzednim sezonem w ekipie z półwyspu Iberyjskiego zabrakło tak rutynowanych siatkarek jak Simona Gioli, Antonella Del Core czy Mirka Francia, to na ich miejsce przyszły inne, równie doświadczone. - Nie bałyśmy się tego spotkania z Farmutilem. Wcześniej miałyśmy drobne problemy ze swoją grą. Myślę, że liga we Włoszech jest na wyższym poziomie niż w Polsce. U nas powstała praktycznie nowa drużyna. Odeszło kilka siatkarek, ale na ich przyszły do nas takie siatkarki jak: Kim Willoughby czy Hao Yang. Chinka niestety nie mówi po włoski i na początku były problemy z jej transferem. Początki były trudne, bo nie trenowaliśmy ze sobą zbyt wiele. Gramy teraz trochę inaczej niż w zeszłym sezonie, bo na przykład Hao potrzebuje szybkich piłek, ale nadal jesteśmy dobrym zespołem.- mówiła Włoszka.

Polkom na prawdę niewiele zabrakło do zwycięstwa nad Włoszkami. Po pierwszych dwóch setach prowadziły 2:0. Niestety w polskiej drużynie coś się zacięło i doszło do tie-breaka. Podopieczne Jerzego Matlaka pozbierały się po dwóch przegranych partiach. W piątej bardzo szybko odsłonie meczu objęły prowadzenie wysokie prowadzenie 9:2. Wydawało się, że nic złego już Polkom nie grozi, ale w polu serwisowym pojawiła się Crisanti i rozpoczął się horror. - W spotkaniu z Piłą w tie-breaku Lucia Crisanti miała dobrą serię zagrywek. Do końca wierzyłyśmy, że uda nam się wygrać. Cały czas byłyśmy skoncentrowane i udało nam się zdobyć blokiem kilka ważnych punktów i dorobiłyśmy stratę do rywalek. Było to dla mnie niesamowite doświadczenie. Siatkówka jest takim dziwnym sportem, że wszystko może się tu zdarzyć- zakończyła Pincerato.

Źródło artykułu: