Spotkanie nie stało na najwyższym poziomie, ale dla Kubańczyków liczą się przede wszystkim kolejne trzy punkty. Pierwsza partia rozstrzygnęła się dopiero w grze na przewagi, w której o prowadzeniu siatkarzy Rodolfo Sancheza zadecydowały błędy Tunezyjczyków oraz dobra postawa Rolando Cepedy (20 pkt.) i Osmanego Uriarte (17 pkt.). Ta dwójka wyróżniała się w całym spotkaniu, stanowiąc o sile ofensywnej swojej reprezentacji i przechylając szalę zwycięstwa na jej stronę w decydujących momentach.
[ad=rectangle]
Co prawda afrykański zespół, którego liderem był Hichem Kaabi, doprowadził do wyrównania stanu spotkania, ale jego błędy w obronie zaważyły na tym, że nawet popełniający sporo prostych pomyłek i zaniechań rywale triumfowali w trzecim secie, a następnie zakończyli spotkanie na swoją korzyść po serii świetnych zagrań w polu serwisowym i w bloku.
- Zaprezentowaliśmy się lepiej niż w ostatni meczu. Popełniliśmy sporo błędów, ale to normalne w przypadku tak młodej drużyny, która sama na siebie nakłada presję i przez to gubi koncentrację - tłumaczył po spotkaniu selekcjoner Kubańczyków.
Tunezja - Kuba 1:3 (24:26, 25:23, 19:25, 21:25)
Tunezja: Kadhi, Sellami, Nagga, Moalla, Kaabi, Agrebi, Taouerghi (libero) oraz M'Rabet, Ben Othmen, Ben Abdallah, Ayech
Kuba: Jimenez, Macias, Cepeda, Fiel, Mesa, Uriarte, Garcia (libero) oraz Gonzalez, Alfonso, Albo, Hernandez
[ad=rectangle]
Przed meczem rozniosła się niepokojąca wieść o problemach, jakie w Meksyku spotkały większość ekip. Okazało się, że okradziono pokoje hotelowe części reprezentantów Turcji, w tym wiązanego z Transferem Bydgoszcz Buraka Gungora, a każdy z nich stracił równowartość ok. 200 euro. Ponadto na poważną odmianę biegunki zachorowali członkowie niemal wszystkich sztabów trenerskich (w tym trener Turków Emanuel Zanini) oraz cała drużyna Kuby.
Mimo to postanowiono przejść nad trudnościami do porządku dziennego. Gospodarze turnieju grupy G stworzyli świetne widowisko w starciu z faworyzowanymi Turkami. Odpowiedzią na zwycięstwo europejskiej drużyny w pierwszym secie była zażarta walka meksykańskich siatkarzy w kolejnej partii, zakończonej nietypowym wynikiem 31:29 dla podopiecznych Sergio Hernandeza.
Wysiłki Valdemara Valdesa i Tomasa Aguilery (16 pkt.) przestały dawać efekt w partii, zupełnie zdominowanej przez zawodników Zaniniego i wydawało się, że Turcja spokojnie zdobędzie trzy punkty. Wtedy jednak do głosu doszła meksykańska siła ognia, dzięki której gospodarze doprowadzili do remisu, a następnie wyszarpali przeciwnikom dwa punkty po serii udanych bloków (i mimo niewykorzystania pięciu piłek meczowych).
Kluczowa w tym spotkaniu była postawa na siatce: obie ekipy zdobyły aż 31 punktów skutecznymi blokami. - To z pewnością ważne doświadczenie dla mojej drużyny, z którego możemy wyciągnąć właściwe wnioski. To wstyd dla tureckiej siatkówki, że najlepsi siatkarze odmawiają gry w reprezentacji narodowej, przez to ci młodzi zawodnicy muszą od razu uczyć się innych ról - tak szkoleniowiec przegranej drużyny utyskiwał na swoją trudną sytuację jako selekcjonera.
Meksyk - Turcja 3:2 (23:25, 31:29, 16:25, 27:25, 19:17)
Meksyk: Valdes, Vargas, Quinones, P. Rangel, Cordova, Aguilera, J. Rangel (libero) oraz Macias, Barajas, Petris, Orellana, Ruiz
Turcja: Koc, Dogan, Toy, Gungor, Cicekoglu, Gok, Yesilbudak (libero) oraz Gulmezoglu, Gunes, Minici, Yasin, Mert (libero)
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!