Robert Prygiel: Gramy falująco

W sobotę Jastrzębski Węgiel stracił pierwsze punkty w tym sezonie, wygrywając dopiero po tiebreaku z JW Construction AZS OSRAM Politechniką Warszawską. Tymczasem prawdziwy test dla graczy trenera Roberto Santilliego dopiero nadejdzie w spotkaniach z Olympiakosem Pireus i Skrą Bełchatów. O sytuacji w zespole z Szerokiej opowiada kapitan Robert Prygiel.

Siatkarze z Jastrzębia zafundowali swoim kibicom prawdziwą huśtawkę nastrojów podczas sobotniej potyczki. Dwukrotnie przegrywali w starciu z ambitną i młodą drużyną z Warszawy, aby ostatecznie triumfować po tiebreaku 3:2. MVP spotkania co prawda wybrany został libero Paweł Rusek, lecz jednym z ojców wygranej był bez wątpienia Robert Prygiel. Po meczu kapitan jastrzębskiego zespołu chwalił rywali. - Oni udowodnili że są drużyną inną niż w tamtym sezonie. Są groźni dla wszystkich i myślę, że sprawią jeszcze niejedną niespodziankę. Grało nam się ciężko. Było to spowodowane także naszą słabą grą, ale również dobrą dyspozycją Politechniki - przyznaje Prygiel - Planem było 9 punktów, ale 8 też nie jest źle, bo przecież każde zwycięstwo cieszy - dodaje po chwili.

"Pryku" był najskuteczniejszym zawodnikiem w sobotniej potyczce, zdobywając 17 punktów. „Oczko” mniej na swoim koncie zapisał francuski przyjmujący Guillaume Samica, jednak obaj nie ustrzegli się także błędów w ataku. Prygiel przyznaje ponadto, że nie do końca udało się wypełnić przedmeczowe założenia, w szczególności dotyczące kierunku zagrywki. - W pierwszych dwóch, trzech setach nie potrafiliśmy wykorzystać ich słabego punktu, jakim jest przyjęcie. Dopiero później zaczęliśmy zagrywać w tych ludzi, w których należy i przyniosło to od razu efekty - wyjaśnia kapitan Jastrzębskiego Węgla.

Na horyzoncie śląskiego zespołu zaczyna pojawiać się Olympiakos Pireus, który będzie rywalem w ramach 1/16 Pucharu CEV. Grecka drużyna to przeciwnik z najwyższej półki, w ich składzie występują m.in. Ivan Milijkovic czy Tom Hoff. Prygiel nie chce spekulować na temat szans drużyny, podkreśla jednak, że priorytetem jest eliminacja dotychczasowych błędów i progres w grze. - W sporcie nie ma co planować, trzeba wszystko wygrywać, bo na tym to polega. W pucharze gramy z bardzo wymagającym przeciwnikiem Olympiakosem Pireus i mam nadzieję, że tam zaczniemy grać tak jak powinniśmy. Nie da się ukryć, że gramy trochę falująco. Zdarzają się nam bardzo dobre i bardzo słabe momenty, wspaniałe akcje i głupie błędy. Dobrze, że to przydarza się na początku sezonu a nie w najważniejszych meczach play off. Tym niemniej musimy to jak najszybciej wyeliminować - zaznacza Prygiel.

Kapitan wicelidera PlusLigi nie przywiązuje dużej uwagi do faktu, że po meczach z ligowymi średniakami (Bydgoszcz, Radom, Warszawa), przyjdzie im się od razu mierzyć z dużo silniejszym przeciwnikiem. - Nie sądzę, żeby to miało znaczenie. Nawet dzisiejsze spotkanie pokazało, że nie ma słabych zespołów. Politechnika wygrała w Częstochowie, niewiele brakowało a zwyciężyłaby z Olsztynem. W tym sezonie nie ma słabych drużyn, są tylko bardzo mocne i mocne. Dla nas każdy mecz będzie ważny i musimy się mocno sprężać, aby je wygrywać. Ponadto oprócz trzech spotkań w lidze, mamy za sobą mecze towarzyskie przed rozgrywkami. Myślę, że Olympiakos jest w podobnej sytuacji do nas - kończy Prygiel.

Komentarze (0)