Cztery lata temu wybrano Mirosława Przedpełskiego na sternika związku, ale nikt chyba nie przypuszczał, że nowy prezes tak umiejętnie i bezkolizyjnie wkomponuje się w PZPS. Przedpełski na początek otoczył się ludźmi, którym zaufał. Teraz, po czterech latach kierowania związkiem, ustępujący i zarazem przyszły prezes posiada już bogatą wiedzę, która pozwoli mu na łatwiejszy dobór współpracowników.
Zgodnie z regulaminem wyborczym, do końca września tylko ustępujący prezes – Mirosław Przedpełski zgłosił się na to stanowisko. Wiele miesięcy temu w środowisku spekulowano, że efektowny powrót planuje Janusz Biesiada, były prezes PZPS, który odszedł w niesławie. Okazało się, że te informacje mijają się z prawdą i Biesiada nawet nie jest delegatem gdańskiego okręgu.
Ciekawym kandydatem na szefa związku byłby zapewne podwójny złoty medalista mistrzostwa świata oraz igrzysk olimpijskich - Ryszard Bosek, menedżer i dyrektor sportowy klubu z Częstochowy, ale sam zainteresowany tylko śmieje się z tego pomysłu.
Zakulisowe rozgrywki personalne są mniej istotne od sprecyzowania strategii związku na najbliższe cztery lata. W tej kadencji PZPS czekają niemałe wyzwania - podwójne mistrzostwa Europy (gospodarzem mistrzostw kobiet będzie Polska), mistrzostwa świata we Włoszech oraz igrzyska olimpijskie w Londynie.
Co do PR PZPS nikt nie może mieć zastrzeżeń, wielu delegatów oczekuje merytorycznej dyskusji o systemie szkolenia, który powinien obowiązywać od najmłodszych grup aż do seniorów. Ryszard Bosek przypomina, że co jakiś czas ten temat się pojawia, wszyscy na pozór się zgadzają, a systemu nadal nie ma.
Ryszard Bosek podkreśla, iż w mijającej kadencji nie udało się zrealizować celu sportowego podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie – kobieca reprezentacja wypadła tam blado, a od siatkarzy oczekiwali medalu. Teraz tak trzeba poprawić pracę szkoleniową, aby nasze drużyny znów znalazły się na igrzyskach olimpijskich. W tym względzie wiele będzie zależało od prezesa i jego najbliższych współpracowników.
W najbliższym czasie w PZPS mają nastać rządy fachowców. Nie można jednak zapominać, że statut związku w żaden sposób nie przystaje do obecnej rzeczywistości - zarząd związku składa się z 22 osób, które na stałe są tam zatrudnione. Tak było w przypadku Witolda Romana, menedżera reprezentacji siatkarzy, czy też Bogusława Adamskiego, wiceprezesa pełniącego jednocześnie funkcję sekretarza generalnego. Teraz ma obowiązywać zakaz łączenia funkcji w zarządzie z pracą etatową w związkowej centrali.
Prezydium zarządu składa się z siedmiu osób i już teraz wiadomo, że niedługo będzie działało w uszczuplonym składzie. Poza prezesem mają w nim pozostać jeszcze dwie lub trzy osoby.
Nowy - stary PZPS czeka w najbliższym czasie trudne zadanie wyłonienia nowych trenerów reprezentacji. Już teraz pojawiły się opinie, aby nie rozpisywać konkursów, bo decyzje i tak zapadają na innych szczeblach.